Ana Bogdan dla Flashscore: "Chcę więcej, wygrywać większe turnieje"
Chociaż był to jej dzień wolny po zakwalifikowaniu się do drugiej rundy Transylvania Open, Ana Bogdan miała sesję treningową, którą zdecydowała się przedłużyć, ponieważ kort był wolny. Następnie kontynuowała spotkanie z fanami, po którym zgodziła się na ekskluzywną rozmowę z Flashscore.
Dzień przed meczem drugiej rundy w swoim ulubionym turnieju, 30-letnia Ana Bogdan opowiedziała o wyzwaniach, przed którymi stanęła na początku swojej kariery, kiedy musiała zrobić sobie dwuletnią przerwę z powodu kontuzji. Z 2. miejsca na świecie w juniorach znalazła się bez kontraktu i musiała zaczynać od nowa. Zajmująca obecnie 73. miejsce w rankingu WTA, Ana Bogdan osiągnęła w tym roku najlepsze w karierze 39. miejsce w rankingu WTA i rozegrała najdłuższy tie-break w historii Wimbledonu.
Jako dziecko jeździłaś na nartach i grałaś w tenisa. Co sprawiło, że wybrałaś karierę w tenisie, biorąc pod uwagę, że Twoi rodzice byli narciarzami?
Cała rodzina jeździła na nartach, od dziadków i pradziadków. W pewnym momencie był rok, kiedy nie było dużo śniegu i nie mieliśmy warunków do treningu. Wtedy moi rodzice zdecydowali, że powinnam spróbować grać więcej w tenisa. To nie było coś ustalonego. Powiedzieli, że spróbujmy grać więcej w tenisa, ponieważ można w niego grać w hali, na zewnątrz, o każdej porze roku. Kiedy zaczęłam grać więcej w tenisa, zdałam sobie sprawę, że mi się to podoba i chciałabym robić tego więcej, a to przerodziło się w występy.
Czy nadal jeździsz na nartach?
Tak. To mój ulubiony sport i naprawdę chciałabym móc go uprawiać przez cały rok. Przynajmniej tam, w górach, mogę cieszyć się jazdą na nartach. Tym, co czuję, kiedy jeżdżę na nartach: wolnością, radością i poczuciem, że tam należę.
Czy istnieją podobieństwa między narciarstwem a tenisem?
Powiedziałabym, że tak. Kiedy byłam młodsza, mówiono mi, że kiedy wchodzisz w zakręt, pozostajesz w niższej pozycji, a kiedy z niego wychodzisz, musisz się podnieść. To trochę tak jak w tenisie, musisz pozostać niżej na nogach, ale kiedy kończysz strzał, podnosisz się i odpychasz stopami. Tak właśnie wygląda jazda na nartach. Oczywiście różni się tym, że narciarstwo jest sportem bardziej eksplozywnym. Tenis to kombinacja: szybkość, reakcja, wytrzymałość, w tenisie masz więcej do zrobienia (śmiech).
Gdybyś mogła wybierać między tenisem a narciarstwem, w czym chciałabyś występować?
Trudne pytanie. Myślę, że tenis przyniósł mi i przyniósłby mi również gdybym nie zaczęła tego robić tak wcześnie, te ogromne nagrody. I jestem bardzo wdzięczna tenisowi za wszystko, co mam teraz w życiu. Może gdybym jeździła na nartach, zwłaszcza w Rumunii, byłoby mi znacznie trudniej. Koszty w tamtym czasie byłyby znacznie wyższe. Trudno jest jeździć na nartach w Rumunii i trzeba wyjeżdżać za granicę, aby trenować. Myślę, że wybrałabym tenis.
Z jakimi trudnościami musiałaś się zmierzyć, przechodząc z wieku juniorskiego do zawodowego tenisa?
Przeszłam przez dość trudny okres, jeśli chodzi o kontuzje. Wiek 17-19 lat to był dla mnie trudny czas, ponieważ doznałam kontuzji i straciłam wszystkie kontrakty, które miałam. Wszystkie możliwości, które stworzyłam sobie jako juniorka, będąc numerem 2 na świecie, w pewnym sensie zniknęły w tym okresie. To nie było łatwe, płynne przejście, jak to było w przypadku innych dziewczyn. Miałam wiele do zrobienia i wiele się nauczyłam z tego okresu.
"Moi rodzice bardzo mnie wspierali i podtrzymywali na duchu"
Jak udało ci się pokonać ten "próg zwalniający" kariery?
Przede wszystkim zadbałam o swoje zdrowie i zaczęłam jeździć w trasy. Nie miałam rankingu i pojechałam na turnieje ($10 000 ITF) w Antalyi, ponieważ były jeden po drugim w tym samym miejscu, a koszty były niższe niż gdybym podróżowała z jednej części świata do drugiej. Wiem bardzo dobrze, że moi rodzice przechodzili trudny okres finansowo.
Zostałam tam, grałam w kwalifikacjach, nie zdobywałam punktów, nie zarabiałam pieniędzy. Przechodziłam przez kwalifikacje (3-4 mecze), dostawałam się do głónej drabinki i byłam już zmęczona w porównaniu do zawodniczek, które wchodziły od razu, a miałam dużo pracy. Po około miesiącu wysiłku tam, widząc, że nie dostaję ani punktów, ani pieniędzy, wydawało mi się, że cała moja praca poszła na marne. Wróciłam do domu rozczarowana. Powiedziałam mamie, że nie sądzę, by był sens kontynuowania nauki, skoro nie udało mi się przetrwać, ale miałam szczęście, że moi rodzice wspierali mnie z całych sił i sprawili, że kontynuowałam naukę.
To był dla mnie bardzo trudny czas i dopiero po kilku miesiącach zaczęłam wygrywać turnieje, zdobywać pieniądze i punkty oraz awansować w rankingach, aby móc brać udział w większych turniejach.
W trzeciej rundzie Wimbledonu rozegrałaś najdłuższy tie-break w historii. Czy był to jeden z najtrudniejszych meczów w Twojej karierze?
Tak, mogę powiedzieć, że był, ponieważ miał swoją wagę. Po raz pierwszy w karierze zagrałam w czwartej rundzie Wielkiego Szlema. Miałam też punkt meczowy, to było tym bardziej bolesne i trwało bardzo długo (3:40).
Chociaż bolało, udało mi się przez to przejść i zmotywować się na następny dzień, ponieważ musiałam grać w deblu. Potrzebowałam dojść do siebie, zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby być w stanie zagrać następnego dnia. Myślę, że pomogło mi to trochę łatwiej poradzić sobie z porażką i uświadomić sobie, że jest drugi dzień, druga szansa. Jest jutro, czyli zaczynasz od zera i możesz stworzyć coś od nowa.
Wtedy zdałam sobie sprawę, że zaczynam od początku, idę naprzód, trenuję zarówno fizycznie, jak i psychicznie, i staram się czegoś nauczyć z tego doświadczenia.
Gdybyś mogła zmienić losy jednego meczu, który rozegrałaś do tej pory, co by to było i dlaczego?
(śmiech) Myślę, że to byłoby właśnie to. Naprawdę wiele znaczyło w tym meczu i liczyła się ta jedna piłka.
"Kiedy przegrałam mecz, było tragicznie"
Jak poradzić sobie z porażką i zmotywować się do rozpoczęcia nowego turnieju po zaledwie kilku dniach?
Szczerze mówiąc, duże znaczenie mają również ludzie, których masz przy sobie w takich chwilach, ponieważ bardzo ważne jest, aby usłyszeć i otrzymać pozytywne słowa po porażce. Nie patrzeć na ten mecz jak na tragedię, jak na koniec świata.
Ja, na przykład, kiedy miałam 20-21 lat, a nawet do 25 lat, kiedy przegrałam mecz, było to tragiczne (śmiech). Bardzo cierpiałam, byłam tym naprawdę zdenerwowana. Z jednej strony to normalne, że się przejmujesz, ale nie popadaj w dramatyzm. Tenis daje ci szansę, aby zagrać kolejny turniej, kolejny mecz w przyszłym tygodniu. Trzeba być tego świadomym i myśleć o tym, czego się nauczyło z tej porażki, być wdzięcznym przeciwnikowi, bo dzięki niemu widzi się, gdzie trzeba się poprawić i nad czym trzeba popracować, żeby stać się jeszcze lepszym. Żeby wygrywać takie mecze, które się przegrało i patrzeć z dużym optymizmem na to, co przed nami.
Pomyśleć, że może w przyszłym tygodniu twoje życie zmieni się dzięki temu wynikowi, to znaczy, że zawsze jest jeszcze szansa. Tego właśnie nauczyłam się przez ostatnie kilka lat.
Bardzo ważne jest, aby pracować nad stroną mentalną od najmłodszych lat. Tak, jak trenujesz fizycznie, taktycznie, technicznie, pozostajesz na korcie lub na siłowni, tak musisz pracować mentalnie. Im wcześniej to zrobisz, tym łatwiej ci to przyjdzie i będzie znacznie lepiej, gdy dojdziesz do seniorów i będziesz mieć mecze z doświadczonymi zawodnikami. Jestem wielką zwolenniczką tezy, że mentalność ma znaczenie w takich momentach.
Jak to jest grać przed własnymi kibicami? I kim są najbliżsi ludzie, którzy wspierają cię z trybun?
To niezwykle miłe uczucie grać przed własną publicznością. Emocji, jakie wywołuje tłum, nie da się porównać z niczym innym. Za każdym razem, gdy gram, a hala jest pełna, dostaję gęsiej skórki. Kiedy mecz się kończy i jestem gdzieś w ciszy, przypominam sobie te chwile, kiedy tłum mnie wspierał i wszyscy krzyczeli. Te momenty sprawiają, że idziesz dalej, że celujesz wyże, że chcesz zostać mistrzynią. Bez widzów sport, który uprawiasz, nie miałby takiej samej wartości. Tłum ma duże znaczenie, a kiedy gram u siebie, to jeszcze większe.
Oprócz mojego trenera i drużyny, moja siostra Ioana i mój chłopak Simone. To ludzie, przy których czuję się tak szczęśliwa i którzy dają mi tyle energii, że nic wokół nie ma znaczenia. Czuję, że dzięki nim mam dodatkową energię, dodatkową siłę.
"Możesz mieć publiczność po swojej stronie"
Jak radzisz sobie z wrogo nastawioną publicznością?
Ma to duże znaczenie, gdy publiczność jest z tobą, ponieważ ułatwia ci to podczas meczu. Kiedy publiczność jest przeciwko tobie, musisz skupić się tylko na sobie lub w jakiś sposób zmienić narrację i uwierzyć, że cię wspierają. W swoim umyśle naprawdę musisz mieć tę moc. Nie wolno myśleć, że publiczność jest przeciwko mnie - to ciągnie cię w dół. Wręcz przeciwnie. Możesz, poprzez radość z gry i piękno gry, w którą grasz, możesz przyciągnąć publiczność na swoją stronę.
Czy czujesz dodatkową presję, gdy grasz przed własnymi kibicami? Jeśli tak, to jak sobie z tym radzisz?
Myślę, że tak. Dzięki zdobytemu doświadczeniu radzę sobie z tym znacznie lepiej. Kiedyś byłam trochę bardziej nieśmiała, gdy grałam przed rumuńską publicznością, ponieważ czułam, że wszyscy mają wobec mnie oczekiwania. Teraz staram się skupiać na rzeczach, które mogę kontrolować: moim nastawieniu, koncentracji, strzałach i grze. Wiem, że jeśli to zrobię, to oni też będą zadowoleni.
W tym roku miałaś najlepsze miejsce rankingowe w karierze (39. WTA), ponownie wygrałaś w Iasi, a następnie w Parmie. Czy uważasz, że jesteś w najlepszym okresie swojej kariery?
Powiedziałabym, że to jeden z najlepszych okresów w mojej karierze. Myślę, że w zeszłym roku, gdzieś po US Open, miałam kolejny dobry okres, w którym grałam półfinały w turniejach WTA 250. Miałam mecze, które wygrałam z Ajlą Tomljanović, która była w ćwierćfinale US Open przeciwko Haddad Maia. Miałyśmy mecze FED Cup, w których grałyśmy niesamowicie dobrze. Myślę, że w tym roku również mieliśmy okresy lepsze i gorsze. Świetnie bawiłam się na Wimbledonie, a wcześniej zagrałam kilka dobrych meczów na trawie, która nie jest moją ulubioną nawierzchnią. Iasi i Parma to bardzo miłe wspomnienia i sprawiają, że chcę robić więcej, wygrywać większe turnieje.
Ostatnie trzy turnieje wygrałaś na mączce. Jaka jest twoja ulubiona nawierzchnia i dlaczego?
(śmiech) Myślę, że już znasz odpowiedź. Ziemna jest moją ulubioną nawierzchnią, ponieważ uważam, że mogę być tam bardziej kreatywna, bardziej zróżnicować swoją grę. Lubię tę śliskość na korcie.
Jak to jest przesiąść się z kortu ziemnego na twardy?
Nie jest to takie trudne, podczas gdy przejście z kortu ziemnego na trawę lub odwrotnie, z mojej perspektywy, jest najtrudniejsze.
"Zawsze być pozytywnie nastawionym i cieszyć się grą. To sobie powtarzam"
Jak opisałabyś swój debiut w Klużu i czego potrzebujesz, aby wygrać cały turniej?
Miałam bardzo fajny i dobry mecz. Grałam z chęcią zagrania dobrze i przyjemnie. Skupiałam się na każdym punkcie, niezależnie od wyniku. Myślę, że to jest to, co muszę robić, aby dobrze sobie tutaj radzić. Skupiać się na sobie, na rzeczach, które mogę kontrolować, na swoim nastawieniu, zawsze być pozytywną i cieszyć się grą. To właśnie zawsze sobie powtarzam.
Nawet w meczu pierwszej rundy powtarzałam sobie prawie przy każdym punkcie, aby grać z radością, z przyjemnością grania w tenisa i uprawiania tego sportu, bez względu na to, co się stanie. Nieważne, co się stanie, nieważne, czy popełnię błąd, czy nie. Myślę, że to jest najważniejsze: bycie szczęśliwą i spokojną o to, co robię na korcie. Mam nadzieję, że będę w stanie robić to każdego dnia na tym turnieju i że będzie to turniej ze szczęśliwym zakończeniem.
Jak Ana Bogdan spędza wolny dzień podczas turnieju?
Zdecydowanie muszę trenować (śmiech). Tego nie brakuje. Staram się robić sobie pół dnia wolnego, albo spaceruję po mieście, ale nie za dużo. Czuję, że odpoczywam i relaksuję się, a to oznacza, że mój umysł jest w 100 proc. sprawny i godzina po godzinie może być skupiony na tenisie. Daję sobie czas na relaks, robienie rzeczy, które lubię i które ładują moją energię. Oczywiście robię to z ludźmi, których kocham.
Jak przygotowujesz się do dnia meczu, masz jakiś szczególny rytuał lub przesąd?
Nazwałabym to rutyną. Kiedy robię te rzeczy każdego dnia, w tym samym tempie i w tej samej kolejności, w jakiś sposób mój umysł przygotowuje się znacznie szybciej i łatwiej do tego, co muszę zrobić również na boisku. Wszystko jest bardziej uporządkowane, jaśniejsze w moim umyśle.
Rano wykonuję medytację, wizualizuję, jak chciałbym, aby wyglądał ten dzień, a także wizualizuję momenty z gry. Jem śniadanie, przychodzę na korty około półtorej godziny wcześniej, więc mam czas na przygotowanie się we własnym tempie. Przygotowuję rakiety, dobrze się nawadniam, nawet dzień przed meczem, rozgrzewam się, idę na trening, a potem przygotowuję się do meczu. Poświęcam też kilka dobrych minut na medytację i ćwiczenia oddechowe, aby poczuć, że mój umysł jest spokojny i wyciszony przed meczem.
W drugiej rundzie Transylvania Open po raz pierwszy zagrasz się z Nikolą Bartunkovą, która ma zaledwie 17 lat. Czy mecze, w których po raz pierwszy spotykasz się z przeciwniczką są trudniejsze?
Na pewno nie są łatwe, ponieważ nie wiesz, jak piłka leci od rywalki, ale staram się jak mogę, naprawdę staram się skupić na sobie, na tym, co muszę zrobić i na piłce, każdej piłce. Skupiam się na piłce, a nie na tym, kto jest przede mną po drugiej stronie siatki. To robi ogromną różnicę, ponieważ w ten sposób lepiej czujesz strzały. Kiedy skupiasz się na drugiej stronie, tracisz wyczucie czasu, tracisz koncentrację i jest trudniej.
Jaki jest twój ulubiony turniej?
Transylvania Open!
A wielkoszlemowy?
Chociaż nie jestem specjalistką od kortów trawiastych, Wimbledon jest moim ulubionym turniejem, ponieważ jest bardzo wyjątkowy. Cieszę się, że zachowali tradycję noszenia białych strojów i że rozgrywany jest na trawie. Ten turniej jest bardzo elegancki i wyjątkowy. Jest w nim coś wyjątkowego. Nie da się tego porównać i opisać słowami.
Zwycięstwo w Transylvania Open czy w wyższych rundach Wimbledonu?
Dlaczego nie jedno i drugie? (śmiech)
"Mów do siebie miło"
Na koniec, jakie jest Twoje przesłanie dla młodych, aspirujących tenisistów? Czy jest jakiś sekret?
To, czego się nauczyłam, zwłaszcza w ciągu ostatnich dwóch lat, odkąd jestem na tym poziomie, między 50 a 100. miejscem na świecie: bardzo ważna jest praca fizyczna, taktyczna, techniczna, ale także mentalna.
Psychika jest niezwykle ważna. Nauczyłam się, że to, co mówisz sobie podczas meczu, jest bardzo istotne. Nawet podczas treningów, ponieważ to właśnie z nich bierze się rutyna, którą stosuje się w meczach. Mówienie do siebie naprawdę miło, bycie swoim przyjacielem. Bardzo ważne jest, aby być pozytywnym, optymistycznym i niezależnie od wyniku nadal wierzyć w siebie.
Mecz tenisa nie kończy się, gdy przeciwnik prowadzi 5:2 i ma trzy piłki meczowe. Stamtąd wciąż masz szansę wrócić i wygrać mecz. Zawsze wierzę do ostatniej chwili, kiedy podchodzę do przeciwniczki i podaję jej rękę. Dopiero wtedy wiem, że mecz się skończył. Cieszę się tym, co robię i cieszę się tym, co ten sport ma do zaoferowania. Niech robią to z pasją i zawsze wierzą w swoje marzenia, w to, czego chcą, ponieważ wszystko jest możliwe. Wszystko!