Arsenal pewnie zdobywa trzy punkty przed przerwą reprezentacyjną
Jak na mecz lidera z będącym w sporym kryzysie zespołem z dolnej połówki tabeli, początek spotkania był zaskakująco wyrównany. Arsenal co prawda przeważał, ale jednak pierwszego gola mogli zdobyć goście, bo o uderzenie zza pola karnego pokusił się Wilfried Zaha. Po jego strzale piłka uderzyła w słupek, po czym odbiła się od nóg interweniującego Aarona Ramsdale'a i opuściła boisko. Anglik nie miał jednak kontroli nad sytuacją, a futbolówka mogła wpaść do siatki.
Potem wydarzenia na murawie kontrolowali już tylko Kanonierzy. Nie bombardowali oni co prawda bramki Joe Whitwortha, czyli 19-latka między słupkami Orłów, który wskoczył do pierwszego składu zespołu przez kontuzję dwóch pierwszych bramkarzy, ale potrafili wyczekać swój moment i od razu przejść do konkretów.
W 28. minucie Bukayo Saka wrzucił piłkę w pole karne, ta przeleciała przez całą szesnastkę i wylądowała u stóp Gabriela Martinellego, który szybko odwrócił się z nią w kierunku bramki i uderzył swoją teroetycznie słabszą lewą nogą, wyprowadzając gospodarzy na prowadzenie. Nie zwiastowało to nic dobrego przed Crystal Palace, którzy po prostu nie potrafili na dłużej przejąć piłki, by wsypać trochę piasku w maszynę Mikela Artety.
Saka swojego gola zdobył kwadrans później. Anglik był bardzo aktywny, wchodził w dryblingi, dośrodkowywał w pole karne oraz oddawał swoje próby. Jedna z nich, po uderzeniu z bliskiej odległości, znalazła drogę do siatki i Arsenal mógł schodzić do siatki z komfortowym dwubramkowym prowadzeniem.
Po przerwie piłkarze Crystal Palace nieco się przebudzili, ale to Kanonierzy szybko podwyższyli prowadzenie, czym jeszcze bardziej ostudzili zapędy gości. Piłkę do bramki w zamieszaniu podbramkowym skierował Granit Xhaka.
Niecałe dziesięć minut później, w 63. minucie, przyjezdni potrafili się jednak niespodziewanie odgryźć. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w podobnym zamieszaniu podbramkowym Ramsdale'a pokonał Jeffrey Schlupp, zmniejszając straty swojego zespołu. To było jednak wszystko, na co było stać Crystal Palace na Emirates Stadium.
W 74. minucie swój koncertowy występ kolejnym trafieniem przypieczętował Saka, który kończył zawody z dwoma bramkami i jedną asystą. Jednocześnie został pierwszym zawodnikiem w tym sezonie Premier League, który zaliczył swego rodzaju double-double, notując 10 bramek i 10 asyst od startu rozgrywek.
Akcentem wartym uwagi ze strony polskich kibiców było pojawienie się na boisku Jakuba Kiwiora na kilka ostatnich minut. Polski obrońca zmienił Gabriela, gdy wynik spotkania był już w zasadzie przesądzony, a na boisku było wielu rezerwowych zawodników Arsenalu. Dla byłego piłkarza Spezii był to debiut w Premier League oraz debiut przed własną publicznością, ponieważ do tej pory wystąpił jedynie w meczu Ligi Europy w wyjazdowym meczu Arsenalu ze Sportingiem Lizbona.
Zwycięstwo zapewniło Kanonierom powiększenie przewagi nad Manchesterem City do ośmiu oczek. Obywatele mają jednak jedno spotkanie mniej rozegrane na swoim koncie.