Asysta i uraz Pawła Dawidowicza w ostatnim meczu przed zgrupowaniem
Choć w niedzielę Serie A zdecydowanie żyje derbami Rzymu i wieńczącymi dzień derbami Włoch, to już pierwszy mecz tego dnia okazał się ciekawy. Ostatnia w tabeli Sampdoria podejmowała Hellas z Pawłem Dawidowiczem w składzie. Powołany do reprezentacji Polski obrońca pojawił się w wyjściowym składzie i rozegrał ponad 98 minut w barwach Hellasu.
Choć cały mecz w wykonaniu zespołu z Werony był nieudany, to do Polaka trudno mieć znaczące pretensje. W ostatnich sekundach meczu nie udało mu się w pojedynku jeden na jeden zatrzymać kontry zakończonej bramką, co jest najpoważniejszym cieniem na jego występie.
Wynik był już jednak rozstrzygnięty, a na swoje usprawiedliwienie defensor ma fakt, że chwilę wcześniej zwijał się z bólu na murawie po potężnym uderzeniu w szczękę. Trafił go głową w walce o piłkę Murillo i Polak musiał kończyć spotkanie z pokaźnym opatrunkiem na twarzy.
27-latka można zaś pochwalić za jego ofensywne starania. Nie tylko oddał strzał i – zwłaszcza w końcówce – pomagał przenosić grę pod pole karne gospodarzy, ale też zaliczył asystę. Po rzucie rożnym w 89. minucie głową skierował piłkę przed bramkę, gdzie Faraoni wykończył sytuację.
Dawidowicz solidny, ale Sampdoria wygrała
Niestety dla Hellasu, po raz pierwszy w tym sezonie gospodarze ze Stadio Luigi Ferraris wygrali mecz u siebie. W pierwszej połowie doskonale popisał się Manolo Gabbiadini, który zdobył dwie bramki dla Sampdorii.
W drugiej zdecydowanie przeważał Hellas, walcząc o gola kontaktowego i wyrównanie. Jak na ironię, werończycy zdobyli dwie bramki między 61. a 66. minutą, ale obie (!) zostały anulowane po interwencji VAR z powodu spalonego.
Wynik tego spotkania oznacza, że Sampdoria wychodzi z ostatniego miejsca na przedostatnie i łapie dystans do Hellasu. Zespół z Werony bez punktów nie nadrobił nic do Spezii i tkwi na trzeciej pozycji od końca, pozostając wśród kandydatów do spadku.