Reklama
Reklama
Reklama
Więcej
Reklama
Reklama
Reklama

Barcelona odrabia straty mimo czerwonej kartki Lewandowskiego

Barcelona odrabia straty mimo czerwonej kartki Lewandowskiego
Barcelona odrabia straty mimo czerwonej kartki LewandowskiegoAFP
Nieodpowiedzialny faul Roberta Lewandowskiego w ataku zostawił Blaugranę bez kluczowego napastnika przy prowadzeniu Osasuny. Mimo to Barca zdołała ograć gospodarzy na pięć minut przed końcem.

Już przed 14. kolejką LaLigi Barcelona mogła cieszyć się z pierwszego miejsca w tabeli dzięki porażce Realu u stołecznych rywali z Rayo Vallecano. Jednocześnie zawodnicy Blaugrany nie mogli sobie pozwolić na podobny błąd, jaki pogrzebał Królewskich w minionej kolejce. Szybko zdobyty gol dodał wtedy pewności Rayo, którzy atakowali dalej aż strzelili kolejne dwa gole.

Barcy nie było stać na błędy tym bardziej, że katalońska drużyna przyjechała na El Sadar. Kompaktowy stadion jest znany z głośnej atmosfery, a jego gospodarze w przypadku wygranej mogliby przesunąć się w okolice podium.

Osasuna zrobiła dokładnie to, co Rayo Vallecano wieczór wcześniej: ruszyła z kopyta i nie pozwoliła Barcelonie na złapanie rytmu. Opłaciło się, gdy precyzyjna główka Davida Garcii z rzutu rożnego wyprowadziła gospodarzy na prowadzenie.

Kilka minut później Robert Lewandowski dał się zapisać, ale nie na liście strzelców, lecz na kartce u sędziego Jesusa Gila Manzano. Żółta kartka za faul na Vidalu była zasłużona, za to pewnie pozostałaby bez znaczenia, gdyby nie zachowanie polskiego piłkarza ok. 20 minut później. Tym razem jego agresywny faul w ataku na strzelcu bramki dla Osasuny nie zostawił sędziemu wątpliwości. Druga żółta i w konsekwencji czerwona kartka.

Lewy zostawił więc kolegów w osłabieniu przy stanie 0:1. Do przerwy żadnej ze stron nie udało się zmienić wyniku, choć obie kąsały się raz po raz. W doliczonym czasie gry sędzia nie uznał bramki strzelonej ze spalonego przez Ferrana Torresa. Było bardzo nerwowo – jeszcze przed zejściem do szatni żółtą kartkę zobaczył Juan Cruz (Osasuna), a czerwoną Gerard Pique.

Żegnający się z Blaugraną zawodnik był co prawda rezerwowym i nawet nie został wprowadzony na boisko, ale po gwizdku szedł za sędzią do tunelu i głośno kwestionował jego decyzje. W efekcie nie zdążył pożegnać się z kibicami występem sportowym, a jedynie tym uchwyconym przez kamery w przerwie.

Na szczęście dla swoich kibiców, zawodnicy Barcelony nie dali się ponieść emocjom i po przerwie wyszli skupieni. Wystarczyły im trzy minuty, by doprowadzić do stanu 1:1. Do piłki wygarniętej przez jednego z obrońców Osasuny doskoczył Pedri i skutecznie minął bramkarza.

Barcelona poczuła krew, ale w dziesiątkę nie mogła sobie pozwolić na nonszalancję. Na pewno nie przy agresywnej Osasunie precyzyjnie budującej akcje krótkimi podaniami. Gospodarze z kolei nie chcieli wypuścić z rąk takiej okazji na poskromienie kolejnego giganta (wcześniej uszczknęli dwa punkty Realowi). W 70. minucie tylko Ter Stegen uratował Barcelonę przed pięknym golem z dystansu.

Mogłoby skończyć się na remisie, gdyby nie fantastyczne zrozumienie De Jonga i Raphinhi. Pierwszy posłał wysokie podanie zza połowy, a drugi wyprzedził obrońców i głową skierował piłkę do siatki w 85 minucie, dając Barcelonie wygraną.

Osasuna - Barcelona | statystyki w ataku
Osasuna - Barcelona | statystyki w atakuFlashscore
Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen