Bez bramek w Mielcu i Gdańsku, Santos na trybunach
Pierwsze minuty meczu na stadionie w Mielcu to ostrożna gra z obu stron. Trzeba jednak przyznać, że zespół gospodarzy szybko zaczął zdobywać przewagę, a akcja coraz częściej przenosiła się pod pole karne rywali. W 11. minucie lewym skrzydłem popędził Mateusz Mak, który następnie posłał dokładne podanie do Kokiego Hinokio. Nowy-stary piłkarz Stali przymierzył i oddał precyzyjny strzał przy słupku bramki strzeżonej przez Vladana Kovacevica. Bramkarz nie zdołał sięgnąć futbolówki, a ta zatrzepotała w siatce.
Wydawało się, że będzie do idealne "ponowne" przywitanie Japończyka z miejscową publicznością. Radość podopiecznych trenera Adama Majewskiego i ich kibiców nie trwała jednak długo. Po analizie VAR sędzia Daniel Stefański stwierdził, że przy walce o piłkę Mak faulował Stratosa Svarnasa i anulował gola.
Po tej sytuacji gra nieco się zaostrzyła, a fani na trybunach dobitnie wyrażali swoje niezadowolenie z decyzji arbitra. Za protesty żółtą kartkę otrzymał jeden z członków sztabu zasiadający na ławce Stali.
Przed przerwą swoje okazje mieli m.in. Ivi Lopez oraz Vladislavs Gutkovskis. Strzał Hiszpana z rzutu wolnego okazał się jednak zbyt słaby, a Łotysz nie zdążył wykończyć dośrodkowania, dodatkowo został złapany na spalonym.
Druga odsłona meczu początkowo przyniosła sporo chaosu, ale w 67. minucie mogło wyłonić się z niego coś pozytywnego. Lopez znów stanął przy piłce ustawionej przed polem karnym, a ta po jego uderzeniu zatrzepotała w siatce. Ponownie jednak arbiter był zmuszony do przeanalizowania gola i znów podjął taką decyzję, jak w pierwszej połowie spotkania - bramka anulowana, gdyż na pozycji spalonej znajdował się Svarnas, który absorbował uwagę Bartosza Mrozka.
Raków mógł jeszcze zapewnić sobie wygraną w samej końcówce. Niestety dla zespołu Marka Papszuna, dobrego dośrodkowania nie wykorzystał wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Sebastian Musiolik. A kolejny mocny strzał z rzutu wolnego Lopeza w świetnym stylu obronił golkiper Stali.
W drugim piątkowym spotkaniu PKO BP Ekstraklasy Lechia Gdańsk także bezbramkowo zremisowała z Widzewem Łódź. Taki wynik oznacza, że gospodarze kontynuują serię meczów bez porażki, a goście nie zdobyli jeszcze kompletu punktów w rundzie wiosennej. Warto dodać, że spotkanie z wysokości trybun oglądał nowy selekcjoner reprezentacji Polski, Fernando Santos. Nie można jednak powiedzieć, aby był świadkiem wielkiego widowiska.