Bez niespodzianek. Real i Napoli meldują się w ćwierćfinale Ligi Mistrzów
Mimo bardzo niekorzystnego wyniku z pierwszego meczu piłkarze Liverpoolu od początku spotkania chcieli pokazać, że zrobią wszystko, by odwrócić losy tej rywalizacji. Już w 8. minucie groźną sytuację zapoczątkował Mohamed Salah, który przejął piłkę blisko pola karnego rywali i od razu posłał podanie do lepiej ustawionego Darwina Nuneza. Urugwajczyk zdołał oddać celny strzał, jednak Thibaut Courtois zachował czujność i złapał futbolówkę, uspokajając grę.
Otwarta postawa The Reds sprawiała, że zawodnicy Realu Madryt mieli sporo okazji do przeprowadzenia szybkich kontrataków. Te możliwości i przestrzenie wykorzystywali przede wszystkim najbardziej dynamiczni gracze Królewskich, czyli Vinicius Junior czy Eduardo Camavinga. Często jednak brakowało im precyzji przy wykończeniu akcji. W 14. minucie pierwszy z nich miał doskonałą okazję do otwarcia wyniku, ale bramkarz Alisson Becker zdołał obronić strzał swojego rodaka z bliskiej odległości. Chwilę później mocnym uderzeniem popisał się Camavinga, jednak tym razem golkiper końcami palców sparował futbolówkę na poprzeczkę.
Jeśli to był strzał mocny, to próba Luki Modricia była po prostu atomowa. W tym przypadku piłka przeleciała minimalnie nad bramką Liverpoolu. Kilka centymetrów niżej i Alisson byłby w tarapatach.
W 32. minucie obrońcom gospodarzy urwał się Nunez, ale belgijski bramkarz zaprezentował swój kunszt i obronił techniczne uderzenie zmierzające w dalszy róg jego bramki. Podobnie, jak strzał Gakpo kilkanaście sekund później.
Bezradny Liverpool, spokój mistrzów
Wydawało się, że skoro podopieczni Jurgena Kloppa nie mają już nic do stracenia, to w drugiej odsłonie postawią wszystko na jedną kartę i szturmem ruszą na bramkę Los Blancos. Jednak to zawodnicy Carlo Ancelottiego rozpoczęli tę część meczu z większym zaangażowaniem. Królewscy cierpliwie budowali kolejne akcje i co chwilę gościli pod polem karnym rywali. Efektem ich starań były dobre okazje m.in. Federico Valverde i Karima Benzemy, którzy jednak nie zdołali ich odpowiednio wykorzystać.
Wielką aktywnością i chęcią do gry cały czas wykazywał się Vinicius, co chwilę siejąc popłoch w defensywie The Reds swoimi dynamicznymi rajdami. I w końcu przyniosły one efekt. W 79. minucie skrzydłowy znów wyprzedził obrońców, a następnie posłał idealne podanie do Benzemy, który sprytnym strzałem umieścił piłkę w siatce.
Po tym golu nadzieje kibiców i piłkarzy Liverpoolu całkiem zgasły, a gospodarze do końca spotkania w pełni kontrolowali przebieg gry. Wynik nie uległ już zmianie, a Real spokojnie awansował do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
Do niespodzianki nie doszło także w drugim spotkaniu, w którym Napoli podejmowało Eintracht Frankfurt. Tym razem włoska drużyna okazała się jeszcze skuteczniejsza niż w meczu rozgrywanym w Niemczech (2:0).
Na Stadio Diego Armando Maradona podopieczni Luciano Spalettiego strzelili rywalom aż trzy gole. Autorem dwóch pierwszych był niesamowity Victor Osimhen. W 63. minucie w polu karnym faulowany był natomiast Piotr Zieliński. Reprezentant Polski postanowił samemu wykorzystać jedenastkę i pewnym strzałem ustalił wynik spotkania na 3:0. Dzięki temu zwycięstwu Napoli również zagra w kolejnej fazie tych elitarnych rozgrywek.