"Jutro muszę walczyć z mężczyzną. Udowodniono, że Imane Khelif jest mężczyzną. W 2023 roku została zdyskwalifikowana" - to słowa wypowiedziane w filmiku na TikTok, zatytułowanym "Odpowiedź na wiele pytań jest tutaj...", przez węgierską bokserkę Annę Lucę Hamori, która dziś o 17:22 ma walczyć ze swoją algierską rywalką w ćwierćfinałowym pojedynku w kategorii 66 kg.
Narzeczony Węgierki, również bokser, również się wypowiedział: "Powinienem być na ringu przeciwko Khelif". Tu trzeba dodać, że słowa Hamori są nieprawdą - nigdy nie udowodniono, jakoby Khelif była mężczyzną. Do jej dyskwalifikacji w 2023 roku doszło w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach, a IBA pomimo apeli do dziś nie ujawniła, jakie badania prowadzono.
W związku z tym stanowisko Hamori wywołało reakcję komitetu olimpijskiego północnoafrykańskiego kraju, który poinformował, że chce złożyć skargę na Hamori "za obraźliwe wypowiedzi na temat jej przeciwniczki, którą nazwała mężczyzną w mediach społecznościowych".
Odpowiedź Bacha
"Widzimy teraz, że niektórzy ludzie chcą przywłaszczyć sobie definicję kobiety. Zapraszam tych ludzi do przedstawienia nam naukowej definicji tego, co to znaczy być kobietą. Nie będziemy jednak brać udziału w debatach politycznych, a podżeganie do nienawiści w mediach społecznościowych jest niedopuszczalne".
To słowa Thomasa Bacha, przewodniczącego MKOl, który chce położyć kres kontrowersjom wywołanym udziałem w paryskich igrzyskach dwóch bokserek, Algierki Imane Khelif i Tajwanki Lin Yu-ting, które zostały wykluczone przez IBA z imprezy w 2023 roku, choć wcześniej były przez tę samą organizację dopuszczane.