Polska Agencja Prasowa: Żaden z polskich duetów nie zdobył w tym roku medalu mistrzostw świata czy Europy. Jak ten sezon wyglądał z pana perspektywy?
Mariusz Prudel: Cały rok był pozytywny. Mieliśmy dużo dobrych występów. Szkoda trochę mistrzostw świata, wtedy nałożyły się na siebie kontuzje i problemy zdrowotne, niestety tam nam nie wyszo. W mistrzostwach Europy Michał Bryl i Bartosz Łosiak zajęli jednak czwarte miejsce, myślę, że to całkiem dobry rezultat. Wygrali też turnieje Beach Pro Tour rangi Challenge oraz Elite16 w Hamburgu. To dobry prognostyk, tym bardziej że to nowa para, cały czas się jeszcze docierają i rozwijają. Szczególnie jest to optymistyczne pod kątem igrzysk olimpijskich w Paryżu, które już za półtora roku. Czasu nie pozostało zbyt wiele, rytm jest trochę zaburzony, ale patrząc przez pryzmat tego roku, to mamy duże szanse na bardzo dobry wynik w Paryżu.
PAP: Z nowym partnerem grał też Piotr Kantor...
M.P.: Na pewno musimy jeszcze trochę poczekać z wnioskami. Piotrek Kantor i Maciek Rudol dopiero zaczynają, a ten drugi miał w tym sezonie problemy z kolanem. Teraz rehabilitacja idzie już w dobrym kierunku i myślę, że w najbliższym czasie wszystko wyjdzie na prostą. Gdy zdrowie wróci do normy, to oni również będą mogli cieszyć się dobrą grą.
PAP: Priorytetem dla tej pary w przyszłym roku będzie zgranie się i uzyskanie kwalifikacji olimpijskiej, a nie medale konkretnych imprez?
M.P.: Następny sezon rozpoczyna się już za miesiąc i punkty do rankingu kwalifikacyjnego do igrzysk trzeba będzie zbierać od początku. To będzie bardzo istotne. W przyszłym roku w październiku w Meksyku odbędą się mistrzostwa świata, to będzie dla wszystkich dobre przetarcie. Zobaczymy, jak się zaprezentują, zwłaszcza że od nowego roku do gry wchodzi nowa piłka.
PAP: Czy w parze Bryl - Łosiak można upatrywać największej nadziei na olimpijski medal w siatkówce plażowej?
M.P.: Nie lubię wyrokować, kto będzie najlepszy. Myślę, że oni mają ku temu wszelkie możliwości, mają wysokie aspiracje i będą chcieli udowodnić, że nieprzypadkowo mówi się o nich "najlepsza polska para". Trzymam za nich kciuki, podobnie jak za wszystkie pozostałe duety, bo myślę, że Paryż może być nasz.
PAP: Obecnie jest pan zastępcą dyrektora ds. siatkówki plażowej w niepublicznym liceum ogólnokształcącym SMS PZPS w Spale. Jak pan oceni potencjał młodych polskich siatkarzy plażowych? Na imprezach międzynarodowych jak na razie nie osiągają sukcesów...
M.P.: Mamy potencjał. Myślę, że nasza praca zaczyna przynosić efekty, patrząc na to długofalowo. Są cele krótkoterminowe, średnie i długie. W kontekście tych długoterminowych, jeśli chodzi o cały system szkolenia i naszą grę, to wszystko idzie w dobrym kierunku. Widać przebłyski bardzo dobrej gry i mamy nadzieję, że za niedługo pojawią się pierwsze sukcesy, na które wszyscy czekają. Sport pokazuje, że trzeba być cierpliwym i my sobie mówimy, że czasami ludziom tego brakuje. Życzę wszystkim dużo cierpliwości, bo ona kreuje tych najlepszych.