Chelsea pokonała Borussię i awansowała do ćwierćfinału Ligi Mistrzów
Mecz rozpoczął się od nieprzyjemnego zdarzenia, jakim była kontuzja Juliana Brandta. Już w 3. minucie spotkania po jednym ze sprintów piłkarz upadł na murawę i poprosił o pomoc medyków. Okazało się, że uraz nie pozwoli kontynuować mu gry, dlatego Edin Terzic był zmuszony dokonać zmiany. Na boisku w miejsce pomocnika pojawił się Giovanni Reyna.
Chwilę później zespół Chelsea stanął przed szansą na otwarcie wyniku i jednocześnie odrobienie strat z pierwszego spotkania. Joao Felix oddał dobry strzał, ale Alexander Meyer popisał się skuteczną interwencją. Dosłownie kilkadziesiąt sekund później uderzał Kai Havertz, ale zrobił to niecelnie.
W odpowiedzi precyzyjnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Marco Reus. Kepa Arrizabalaga stanął jednak na wysokości zadania i wybił piłkę zmierzającą w lewy róg jego bramki.
W kolejnej fazie meczu stroną przeważającą dalej była Borussia Dortmund. W końcu jednak podopieczni Grahama Pottera przeprowadzili składną akcję na połowie rywali i od razu mogło przynieść to pożądany efekt. Havertz znów oddał mocne uderzenie, ale piłka odbiła się jedynie od słupka, przelatując za plecami golkipera.
Wydawało się, że gospodarze dopięli swego w 38. minucie. Najpierw Meyer obronił strzał Raheema Sterlinga, ale przy pięknej dobitce Havertza niemal w samo okienko był już bez szans. Radość kibiców i zawodników The Blues była jednak przedwczesna, gdyż sędzia Danny Makkelie odgwizdał pozycję spaloną Anglika.
Minęło jednak kilka minut i 28-latek mógł już w pełni cieszyć się ze swojego trafienia. Tym razem pomocnik otrzymał piłkę w polu karnym i mimo złego przyjęcia zdołał pokonać golkipera mocnym strzałem pod poprzeczkę.
Stalowe nerwy Havertza
Druga odsłona meczu rozpoczęła się od mocnego akcentu. Już w 49. minucie arbiter po konsultacji z VARem zdecydował się podyktować rzut karny za zagranie ręką Mariusa Wolfa. Do piłki podszedł Havertz, ale... trafił jedynie w słupek. Jedenastka została jednak powtórzona ze względu na to, że zawodnicy Borussii zbyt szybko wbiegli w pole karne. Przy drugim uderzeniu atakujący Chelsea już się nie pomylił i zdobył dla swojej drużyny niezwykle ważną bramkę.
Drużyna z Niemiec nie miała już wiele do stracenia i natychmiast ruszyła do odrabiania strat. Swoje okazje mieli m.in. Jude Bellingham oraz Wolf, ale nie udało im się pokonać bramkarza Chelsea. Kibice The Blues musieli przetrwać także sześć doliczonych minut, ale ostatecznie mogli radować się z awansu swojej drużyny do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.
W drugim wtorkowym spotkaniu Benfica podejmowała Club Brugge. Rewanż okazał się jedynie potwierdzeniem ogromnej różnicy klas dzielącej oba zespoły. Zespół Rogera Schmidta po wygranej 2:0 w pierwszym meczu tym razem zwyciężył aż 5:1 i również zameldował się w kolejnej fazie rozgrywek.