City miało Czerwone Byki na widelcu, a wraca tylko z remisem
Manchester City przegrał tylko jeden z 17 ostatnich meczów Ligi Mistrzów przeciwko drużynom z Niemiec. Tak się jednak składa, że był to właśnie Lipsk, w grudniu 2021 roku. Citizens środowy mecz 1/8 finału zaczęli więc odważnie, szybko oddając pierwszy strzał. Ruben Dias trafił jednak wprost w Janisa Blashwicha.
Po Czerwonych Bykach nie było widać, że właśnie ten zespół pokonał Real Madryt w fazie grupowej. Przez niemal całą pierwszą połowę gospodarze z Saksonii nie byli w stanie zagrozić bramce Edersona, a najczęściej nawet nie umieli się do niej zbliżyć. Dopiero w ostatnich sekundach pierwszej połowy Timo Werner oddał potencjalnie niebezpieczny strzał, który jednak bramkarz czujnie wyłapał.
City miało znacznie więcej okazji, a jedną z nich wykorzystał doskonale Riyad Mahrez w 27. minucie. Obywatele mogli schodzić do szatni z dwiema bramkami przewagi, jednak Grealish strzelił z krawędzi pola karnego nad poprzeczką.
Lipsk na drugą połowę wyszedł z jedną tylko zmianą, a jakby pojawiła się zupełnie inna drużyna. Byki już nie tylko się broniły, ale w 53. minucie mogły wyrównać. Teraz to gospodarze mieli więcej z gry i w 70. minucie udało im się strzelić pierwszego gola od trzech spotkań fazy pucharowej LM.
Egzekutorem był Josko Gvardiol, który wyskoczył idealnie do dośrodkowania i głową wpakował piłkę z bliska do bramki. Z zespołu z trudem broniącego się przed atakami RB Lipsk stał się tym atakującym i miał możliwość przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Tym samym przed rewanżem City mogą pluć sobie w brodę, że w pierwszej połowie nie wykorzystali kolosalnej przewagi w grze. Ostatni raz podczas europejskiego wyjazdu wygrali jeszcze we wrześniu. Lipsk za to notuje już czwarty pojedynek z klubami z Premier League bez porażki.