Czy Liverpool w końcu wygra z Realem Madryt? Trwa fatalna seria The Reds
Real Madryt jest koszmarem dla Liverpoolu w ostatnich latach. The Reds mierzyli się z Królewskimi pięć razy od maja 2018 roku. Cztery z tych pojedynków wygrała ekipa z Madrytu, a w jednym padł remis. Jest to statystyka od czasów, kiedy Jurgen Klopp przejął stary drużyny z Anfield. Niemiecki szkoleniowiec nie może znaleźć sposobu na Real od momentu przyjścia do Liverpoolu. Wcześniej potrafił ogrywać hiszpański zespół jako szkoleniowiec Borussi Dortmund.
"Przegrywaliśmy z nimi wielkie finały, ale rozgrywaliśmy przeciwko nim dobre mecze(…) Real dał mi kilka trudnych momentów, więc wyciągnąłem z nich to, czego potrzebowałem." – powiedział na przed meczowej konferencji Jurgen Klopp.
Niemiecki szkoleniowiec podkreślił, że Real dał mu kilka trudnych momentów. Na pewno można się tu zgodzić z Kloppem. Dwa przegrane finały Ligi Mistrzów muszą boleć. 2018 rok to głównie z powodu błędów bramkarza – Lorisa Kariusa, a w 2022 to wielka zasługa Thibaut Courtoisa, który bronił niesamowicie przeciwko The Reds.
Do tego trzeba dołożyć przegrany dwumecz sprzed dwóch lata, kiedy Liverpool nie ustrzegł się błędów i porażkę sprzed tygodnia wynikiem 2:5, mimo prowadzenie 2:0 w 14. minucie. Najnowsza historia meczów Realu Madryt z Liverpoolem jest bogata i zdecydowanie na korzyść hiszpańskiego zespołu. Dziś odbędzie się kolejny odcinek tej rywalizacja.
Oba zespoły są tak nieprzewidywalne, że można spodziewać się absolutnie wszystkiego. Liverpool potrafił 1,5 tygodnia temu rozbić będący na fali Manchester United 7:0, by w ostatniej kolejce przegrać ze znajdującym się w strefie spadkowej Bournemouth. Real od zwycięstwa 5:2 z Liverpoolem zremisował z Atletico i Betisem oraz przegrał z Barceloną w Pucharze Króla. Pokonali dopiero w ostatniej serii gier Espanyol 3:1.
Oba zespoły na razie nie mogą zaliczyć tego sezonu do udanych. Liverpool znajduje się na szóstym miejscu w Premier League ze stratą 24 punktów do liderującego Arsenalu i 6 oczek do pozycji gwarantującej grę w Lidze Mistrzów. Real natomiast w LaLiga plasuje się na drugim miejscu, ale traci już 9 punktów do Barcelony i rozegra w niedzielę niezwykle ważne El Clasico, które może zdecydować o utracie tytułu już w połowie marca.
Katem Liverpoolu w ostatnich latach ze strony Realu Madryt jest Vinicius. Brazylijczyk zagrał przeciwko The Reds cztery spotkania i strzelił w nich aż pięć goli. To on również strzelił dwa pierwsze gole podczas remontady na Anfield trzy tygodnie temu. Vini upatrzył sobie Liverpool na swoją ofiarę w Lidze Mistrzów i czuje się w meczach przeciwko nim znakomicie.
Karim Benzema ma natomiast najwięcej goli ze wszystkich piłkarzy przeciwko Liverpoolowi w europejskich pucharach. Rozegrał przeciwko The Reds siedem spotkań i strzelił sześć goli.
Patrząc na historię ostatnich spotkań, formę obu zespołów i wynik z pierwszego meczu, wydaje się, że Królewscy powinni utrzymać zaliczkę i zameldować się w ćwierćfinale rozgrywek, które wygrywali już 14 razy w swojej historii, co jest absolutnym rekordem. Jednak biorąc pod uwagę potencjał obu zespołów i dramaturgię, jaką Real przeżywał w fazie pucharowej zeszłorocznej Ligi Mistrzów, trzeba po prostu usiąść i delektować się tym, co przyniesie to widowisko. Początek spotkania o godzinie 21 na Santiago Bernabeu.