Czy Newcastle wróci na dobre tory przed najważniejszym meczem klubu od niemal 70 lat?
Newcastle to bardzo ważny klub na mapie angielskiej piłki, w dodatku z rzeszą oddanych fanów, ale jednak nie zdobył on żadnego trofeum od prawie 70 lat. Ostatni taki przypadek to sezon 1954/55 i zdobycie przez Sroki Pucharu Anglii. To może się zmienić już za tydzień, gdy w finale Pucharu Ligi na Wembley Newcastle zmierzy się z Manchesterem United. Problem w tym, że zespół Howe'a nie imponuje ostatnio formą.
Mimo to pozostaje on rewelacją tego sezonu Premier League. Zajmuje miejsce w pierwszej czwórce, co gwarantuje mu grę w przyszłym sezonie Ligi Mistrzów. Jeszcze kilka tygodni temu sytuacja w tabeli była jednak z perspektywy kibiców Newcastle jeszcze bardziej kolorowa.
Od powrotu do gry po mundialu forma Srok nieco spadła. W ostatnich pięciu meczach ligowych zdobyli oni tylko siedem punktów, a ostatnie trzy takie konfrontacje remisowali. Warto dodać, że nie mierzyli się wtedy z żadnym zespołem z czołówki, ponieważ ich rywalami były ekipy Crystal Palace, West Hamu i Bournemouth. A taka sytuacja nie zwiastuje przecież zbyt dobrze przed starciem z Liverpoolem i późniejszym finałem.
Usprawiedliwieniem dla Srok może być fakt, że ich menedżer musi ostatnio mieszać w składzie znacznie częściej niż jesienią. Za czerwoną kartkę pauzował ostatnio kluczowy dla losów środka pola Bruno Guimaraes, pojedynczą absencję spowodowaną kontuzją miał Alexander Isak, a w ostatnim spotkaniu z urazem zszedł Joe Willock. Do tego swoją magię sprzed mistrzostw świata zatracił Miguel Almiron, który był indywidualną rewelacją trwających rozgrywek. Paragwajczyk trafił ostatnio do siatki, ale w dłużym okresie jego forma znacznie spadła.
Howe ma nadzieję, że do czasu finału jego liderzy wrócą do pełni zdrowia i nie będą cierpieć za żadne zawieszenia, tak aby mógł wtedy wystawić najsilniejszy możliwy skład. Zanim dojdzie jednak do finału, Newcastle czeka jeszcze bój z rozpędzonym po derbowym zwycięstwie z Evertonem Liverpoolem. A nie jest to przecież starcie o pietruszkę, ponieważ The Reds są w grupie pościgowej za Srokami, które jeśli chcą grać w przyszłej edycji Champions League, nie mogą już spaść o ani jedną lokatę.