Duńczycy lepsi w drugich meczach, to wystarczy na Francję?
Już o 17:00 zmierzą się dwie drużyny uznawane za zdecydowanych faworytów do awansu z Grupy D. Każda z ekip przed przyjazdem do Kataru zapowiadała, że zamierza powalczyć nawet o mistrzostwo świata. W przypadku Francuzów to zrozumiałe, w końcu bronią wywalczonego w 2018 roku trofeum. Duńczycy przyjechali z kolei po emocjonującym starcie w Euro 2020. I choć nie mają się czego wstydzić, to nie oni do meczu Francja – Dania przystępują z pozycji faworyta.
Pierwszy mecz ze wskazaniem na Francję
Chodzi nie tylko o sukcesy w poprzednich spotkaniach, ale również o wyniki pierwszych meczów. Francuzi co prawda dali Australii skosztować szczęścia i przegrywali 0:1, ale później po profesorsku rozmontowali rywali, bezlitośnie wykorzystując wszystkie słabości zawodników z antypodów. 4:1 nie było może najniższym wymiarem kary, ale Australijczycy mogli przegrać znacznie wyżej.
Duńczycy z kolei mordowali się z Tunezją. Co prawda zbudowali bardzo wyraźną przewagę w posiadaniu i grze piłką, ale efektem pozostał remis. Co istotne, remis nie tylko w punktach i golach (0:0), lecz również w okazjach do objęcia prowadzenia. To Tunezja była pozytywnym zaskoczeniem spotkania, oddawszy 11 strzałów na duńską bramkę. Rzecz jasna to Skandynawowie strzelali lepiej, tyle że bez przełożenia.
Ponieważ mówimy o turnieju, należy się spodziewać inne postawy w drugim meczu. Wynik nie pozostaje jednak bez znaczenia. Francuzi są spokojniejsi o całe dwa punkty, nawet jeśli wygrana Australii z Tunezją wyrównała stan w grupie, pozwalając każdej z czterech drużyn liczyć na awans.
Kontuzje nie powinny zaważyć
Przed samym mundialem wiele mówiono o nieobecności Karima Benzemy we Francji, ale szybko tematem wiodącym francuskiej ofensywy stał się rekord goli Oliviera Giroud. Laureat Złotej Piłki nie spędza więc snu z oczu Didiera Deschampsa, ofensywa Francji jest niezmiennie wyjątkowo groźna.
Po urazie kolana w pierwszym meczu musiał zejść Lucas Fernandez, ale jego brat dał świetną zmianę, więc i tu Les Bleus są bezpieczni. W duńskim zespole brakuje przede wszystkim Thomasa Delaneya. Podobnie jak Hernandeza, i jego wyeliminował uraz kolana.
Duńczycy liczą na kaca Francuzów
Pytany o niemoc strzelecką swojej reprezentacji, selekcjoner Kasper Hjulmund żartuje, że uzgodnił ze swoim vis-a-vis z Norwegii wypożyczenie Haalanda. W ten sposób zbywa obawy, że Dania nie ma dość ognia z przodu, by zagrozić solidnej francuskiej defensywie.
Jak podpowiadają nam koledzy z duńskiej redakcji Flashscore, w Danii liczą na efekt zachłyśnięcia się pierwszym meczem we Francji. Statystycznie bowiem Francuzi najczęściej właśnie w drugim meczu grają gorzej. W historii wygrali tylko 4 z 12 drugich pojedynków grupowych. Z kolei Dania nigdy drugiego meczu w turnieju nie przegrała. Pytanie, czy warto polegać na takich statystykach?