Ekstraklasa: Warta z Górnikiem bez bramek, tylko jeden celny strzał
Przed dzisiejszym pojedynkiem w ramach 14. kolejki PKO BP Ekstraklasy to Górnik był w znacznie trudniejszej sytuacji. Utytułowany klub balansuje nad strefą spadkową, ostatnie trzy mecze przegrał, a po Warcie przyjdzie mierzyć się z Pogonią i Widzewem. Każdy punkt przywieziony z Grodziska Wielkopolskiego byłby więc cenny.
Warta jest w znacznie bardziej komfortowej sytuacji, plasując się w środku tabeli. Tydzień temu udało się pokonać Jagiellonię Białystok (2:0), więc nastroje dopisywały. W ostatnich ośmiu meczach Warta zdobywała na przemian zero lub dwie bramki, dziś więc wypadało zero.
Pierwsze minuty były intensywne, ale i nerwowe, dlatego dopiero w 9. minucie Warcie udało się dojść do dobrej sytuacji. Miguel precyzyjnie dośrodkował do Zrelaka, ale ten nieznacznie minął się z piłką w odległości sześciu metrów od bramki. Górnik na równie dobrą sytuację musiał czekać aż do 35. minuty, gdy Paluszek główkował po rzucie wolnym. Strzał był niezły, ale tylko w boczną siatkę.
Niewiele brakowało, by zabrzanie zeszli na przerwę z prowadzeniem. Warta miała dwa rzuty wolne jeden po drugim tuż przed końcem pierwszej połowy. Nie tylko nie udało się zagrozić bramce Górnika, ale też po drugim z rzutów „Trójkolorowi” zdołali wyprowadzić kontrę, w której trzech zawodników szarżowało na bramkarza. Na strzał zdecydował się prowadzący piłkę Okunuki, jednak piłka minęła bramkę. Ekstraklasa uznała ten moment za akcję meczu:
Druga połowa była bardziej statyczna – Warta nastawiła się na kontry, a Górnik był nieskuteczny w ataku. W 64. minucie „Zieloni” mogli przechylić szalę na swoją korzyść. Po nieudanym wybiciu Bielicy piłka spadła na głowę Zreľáka, ale po rykoszecie główka minęła bramkę o centymetry.
W 73. minucie Górnikowi udało się z kolei trafić do siatki. Niestety dla zabrzan, dośrodkowujący Amadej Maroša był na spalonym. Zaledwie dwie minuty później to Warta była bliska przełamania impasu. Po rzucie wolnym strzelali najpierw Kupczak, a następnie Destan. Obu ich skutecznie blokowali jednak ciałem zawodnicy Górnika.
Końcówka była testem nerwów dla kibiców. W 90. minucie bramkarz Warty Jędrzej Grobelny nie złapał piłki i blisko dojścia do niej znaleźli się rywale. W 93. minucie Górnik znów miał świetne dośrodkowanie i blisko strzału głową był Maroša, ponownie jednak niewiele zabrakło, by sięgnąć piłki.