Fiorentina buduje serię zwycięstw przed wyjazdem do Poznania
W sobotni wieczór kibice na San Siro nie mieli wielu powodów do radości. Inter Mediolan przegrał 0:1 z Fiorentiną i stracił szansę awansu na pozycję wicelidera włoskiej Serie A. Co gorsza dla nich, Milan ma tylko dwa oczka straty i może już w niedzielę zająć miejsce Nerazzurrich na podium ligi.
Jak powiedział po spotkaniu trener Simone Inzaghi, szczególnie bolesna jest druga z rzędu porażka na własnym stadionie, gdzie zespół wciąż grający w Lidze Mistrzów powinien być mocny.
Fiorentina z kolei rozczarowywała w pierwszej części sezonu, a ostatnio nie przestaje wspinać się w tabeli. W Mediolanie zaliczyli ósmą z rzędu wygraną, a wliczając remisy pozostają niepokonani od pierwszej połowy lutego. W 10 meczach Viola straciła tylko pięć bramek głównie w Lidze Konferencji.
W sobotni wieczór przyjezdni mogli wyjść na prowadzenie już po 12 minutach, ale Gaetano Castrovillego zatrzymał Andre Onana. Kolejną szansę zmarnował Jonathan Ikone na siedem minut przed przerwą.
I choć Fiorentina traci niewiele goli, to na San Siro sporo zawdzięczała niemocy ofensywnej Interu. Niezmiennie bez błysku był Romelu Lukaku, który w tym roku w lidze strzelił tylko dwie bramki. Znacznie bliżej znalazł się Nicolo Barella, który po godzinie gry uderzył w poprzeczkę z półwoleja.
W tej sytuacji kluczowa okazała się akcja Violi z 53. minuty, w której Giacomo Bonaventura doszedł do odbitej po rzucie rożnym piłki, kierując ją do siatki głową z małej odległości.
Przed Fiorentiną teraz półfinał Pucharu Włoch z Cremonese (5 kwietnia) i ligowe starcie ze Spezią (8 kwietnia). Kolejnym rywalem będzie Lech Poznań, który już wyprzedał wszystkie bilety na mecz z Włochami w Pucharze Konferencji 13 kwietnia.