Fręch postawiła się Rybakinie, ale ostatecznie poległa w starciu z faworytką
W pierwszym secie Polka dwukrotnie była blisko sukcesu, ale ostatecznie to Rybakina znajdowała koncentrację w kluczowych fragmentach tej partii. Jej cały przebieg był dyktowany przez Kazaszkę, która popełniała zdecydowanie więcej błędów od Polki, ale miała też zdecydowanie więcej kończących zagrań. Fręch grała swój tenis i postawiła twarde warunki, ale jednak była uzależniona od dyspozycji swojej przeciwniczki.
Ta męczyła się już w pierwszym gemie serwisowym, gdy Polka miała jednego break pointa, jednak aż sześciokrotnie dochodziło do równowagi. Pierwszy z kulminacyjnych momentów z perspektywy Fręch miał miejsce w siódmym gemie, gdy udało się jej przełamać rywalkę, a następnie podwyższyć prowadzenie przy swoim serwisie i wyjść na prowadzenie 5:3.
Wtedy jednak wyszła klasa Rybakiny, która nie tylko łatwo wygrała swój gem serwisowy, ale też szybko odrobiła stratę przełamania i nie dopuściła Polki do piłki setowej. Sytuacja ta powtórzyła się w tie breaku, do którego doszło po tym, jak obie zawodniczki wygrały swoje podania.
W trzynastym, najważniejszym gemie, Fręch dzięki świetnej grze i jednemu kapitalnemu winnerowi z bekhendu, ale także dzięki prostym błędom rywalki, która wyrzucała piłkę w aut lub posyłała ją w siatkę, wyszła na prowadzenie 5-2. Miała przewagę dwóch przełamań i mogła spokojnie powalczyć o dwa brakujące punkty do wygrania seta. Wtedy jednak sytuacja się powtórzyła, Rybakina zdominowała sytuację na korcie, wspomogła się serwisem oraz świetnym returnem i nie dała Polce ani jednej piłki setowej. Sama za to wykorzystała pierwszą okazję i wygrała tie break do pięciu punktów.
Drugą odsłonę Fręch rozpoczęła na fali, jakby chciała udowodnić, że może też sama zdobywać swoje punkty, a nie liczyć na błędy rywalki. Trzy pierwsze gemy tego seta wygrała do 15, w tym jeden przy serwisie Rybakiny, dzięki czemu prowadziła 3:0. Wtedy jednak zdawały się wracać koszmary pierwszej partii, gdy Kazaszka łapała wiatr w żagle w najtrudniejszych momentach.
Czwarta rakieta świata często się dzisiaj irytowała i regularnie zwracała się z pretensjami do swojego trenera. Raz nawet swoją złość wyładowała na zupełnie niewinnej rakiecie. Takie momenty nie działały jednak na nią destrukcyjnie, a motywująco. To był właśnie jeden z tych przypadków. Rybakina wygrała swoje podanie, a następnie przełamała Fręch i przy stanie 2:3 wracała do gry.
Tym razem jednak Polka postawiła bardzo trudne warunki. W porę się skoncentrowała i uwierzyła w swoje możliwości. W szóstym gemie dostała aż trzy break pointy, z czego jeden wykorzystała, a jedną z piłek wygrała po kapitalnej defensywie. Rybakina wygoniła Polkę w lewą stronę kortu, a potem zagrała woleja w drugą stronę. Ku jej zdziwieniu Fręch dobiegła jednak do piłki i zagrała celne minięcie obok bezradnej przeciwniczki.
Wówczas miała serwis przy stanie 4:2 i ponownie popisała się świetnymi akcjami. Przy stanie 15:30 była lekko postawiona pod ścianą, ale wtedy wyratowała się dwoma asami z rzędu, mimo że wcześniej w całym meczu miała tylko jedno takie zagranie. Rybakina sprawdziła nawet jeden z serwisów, ale okazało się, że trafił w linię. Na tej fali Polka objęła prowadzenie 5:2. W gemie serwisowym rywalki miała dwie piłki setowe, ale ostatecznie Kazaszka doprowadziła do stanu 5:3. Wtedy łodzianka pewnie wygrała swój serwis i wygrała bardzo ważnego seta z dużo bardziej utytułowaną przeciwniczką.
Trzeci set był wyrównany, ale dało się wyczuć, że toczy się pod dyktando Rybakiny. To Kazaszka stawiała się w lepszej sytuacji, a Polka miała swoje najlepsze momenty wtedy, gdy udawało się jej wychodzić z opresji odważnymi zagraniami i twardą defensywą.
Przez pierwsze siedem gemów obie strony pewnie wygrywały swoje gemy serwisowe, aż małe załamanie przyszło w gemie ósmym, gdy serwis należał do Polki. Pierwszy raz w trzeciej partii doszło wówczas do gry na równowagi, a nawet do break pointów. Fręch obroniła jednak dwie takie piłki i przedłużyła mecz.
To był jednak moment, w którym było widać, że Rybakina idzie po swoje. Następny gem serwisowy wygrała bez straty punktu, a potem ostatecznie przełamała Polkę, co dało jej także seta. Wykorzystała drugą piłkę meczową.
Fręch kończy jednak kolejny turniej z podniesioną głową. Po awansie do czwartej rundy Australian Open, teraz zagrała w 1/8 finału prestiżowego turnieju w Dubaju, w którym postawiła się tenisistce z absolutnej światowej czołówki.