Helena Wiśniewska: niech świat się boi nas; Karolina Naja: plan wykonany
Naja i Puławska - wicemistrzynie olimpijskie z Tokio w dwójce - wymieniane są w gronie faworytek w konkurencji dwójek. Biało-czerwone do końca musiały walczyć o drugą lokatę, bowiem tylko dwie pierwsze osady uzyskiwały bezpośredni awans do półfinału. Ostatecznie Polki wyprzedziły trzecie na mecie Węgierki o 0,26 s.
Wcześniej awans do półfinału wywalczyła druga polska osada - Martyna Klatt i Helena Wiśniewska, która wcześniej wygrała swój bieg eliminacyjny.
W eliminacjach czwórek Naja, Anna Puławska, Adrianna Kąkol i Dominika Putto zajęły trzecie miejsce i bezpośrednio awansowały do finału.
"Emocje takie same jak na każdej imprezie sportowej" - mówiła dziennikarzom Naja, czterokrotna medalistka olimpijska. "Założenia na dziś zostały wykonane - jest finał w K4 i bezpośredni awans do półfinału w K2" - dodała Puławska. Zarówno one, jak i jej koleżanki po starcie używały specjalnych chłodzących kamizelek.
"Pomagają, dają nową energię, tylko coś szybko schną" - wyjaśniła Klatt. Naja podkreśliła, że na torze pod Paryżem nic nie przykuło jej szczególnej uwagi. Wiśniewska powiedziała natomiast, że lubi takie tory, bo woda jest zimniejsza niż np. ostatnio w Mediolanie, gdzie trenowały.
Naja zwróciła uwagę, że przede wszystkim w odróżnieniu do Tokio są kibice na obiektach. "Otoczka igrzysk jest dzięki temu dużo bardziej fascynująca. Do tego jesteśmy w Europie, jest więcej naszych kibiców, są nasze rodziny" - stwierdziła.
Inne zawodniczki podkreślały, że korzystają z doświadczenia Naji, a ona bardzo chętnie dzieli się cennymi radami. W rywalizacji dwójek na torze dwie polskie ekipy są jednak także konkurentkami.
"Słuchamy jej, ona także czasami potrafi w takiej luźnej rozmowie zwrócić nam uwagę na coś, czego może nie złapałybyśmy w kontakcie z trenerem, w czym może tak bezpośrednio byśmy się z nim nie dogadały" - podkreśliła Wiśniewska, medalistka w czwórce z igrzysk w Tokio.
Klatt i Wiśniewska zgodnie przyznawały, że nie ma co rozdawać medali i miejsce przed finałami. "Stawki nie analizowałyśmy, zresztą nie ma co za bardzo jej analizować. Niech świat się boi nas" - powiedziała Wiśniewska.