Bolesne pożegnanie z Elitą, Polska z kompletem porażek kończy MŚ na dnie grupy
Jeszcze przed startem MŚ Elity właśnie w tym rywalu i w tym meczu upatrywaliśmy szans Biało-Czerwonych na utrzymanie w światowej czołówce. Co prawda po zaciętej walce z Łotwą nadzieje na lepsze wyniki z innymi rywalami mogły wzrosnąć, ale pięć kolejnych porażek przypomniało polskim kibicom, w jakim miejscu jesteśmy. Przed siódmym meczem – na ostatnim, ale z szansami właśnie przeciwko Kazachom, pod warunkiem zgarnięcia pełnej puli.
Sprawdź szczegółowe statystyki meczu Kazachstan - Polska
Choć to ekipa z Azji Środkowej była faworytem spotkania, to pod względem potencjału zdecydowanie wydawała się w zasięgu. Stosunkowo zamknięta gra w pierwszych minutach pozwoliła rywalom na wyprowadzenie pierwszego ciosu, ale uderzenie Gajtamirowa obronił Murray.
Polacy walczyli jednak o uzyskanie przewagi i z pomocą przyszła kara dla Muratowa. Dotąd ani razu nie udało się wykorzystać gry w przewadze, na szczęście każda passa kiedyś się kończy. Tym razem dosłownie kilka sekund przed końcem kary dogrywał Alan Łyszczarczyk, a tysiące polskich kibiców w euforię wprawił dobijający przed bramką Kamil Wałęga na początku 10. minuty.
Radość Biało-Czerwonych wkrótce została zmącona, ponieważ niewiele ponad dwie minuty później doszło do wyrównania. Pędzący na bramkę Nikita Michajlis przymierzył fantastycznie i pokonał Murraya i raz jeszcze to na naszej reprezentacji była presja zmiany wyniku, gdy Szutow w kazachskiej bramce pozostawał już czujny. Nerwy i ostrzejsza gra skończyły się wzajemnymi wykluczeniami przed końcem pierwszej tercji, ale kolejnych goli w niej nie było.
Równowaga na tablicy wyników utrzymywała się również w drugiej tercji, choć Polacy spędzili niemal całe dwie minuty kary Szestakowa w tercji ataku i szukali przełamania. Biało-Czerwoni uderzali częściej, ale i Murray miał okazje się wykazać, gdy bardziej otwarta gra Polaków otwierała Kazachom furtkę do prób zaskoczenia golkipera. Końcówka mogła należeć do naszej reprezentacji, ale ostrzał kazachskiej bramki nie zmienił wyniku przed trzecią tercją.
Ostatnia część meczu przyniosła groźniejsze okazje Kazachów niż Polaków, choć wynik pozostał bez zmian przez 10 minut. Dopiero w 51. minucie spotkania padła bramka, niestety pokonany został Murray. Doskonale wycelował Walerij Orechow ze sporego dystansu. Biało-Czerwoni nie mieli już luksusu ostrożnej gry, do odrobienia były dwie bramki.
Kazachstan z wyrachowaniem wykorzystał ten stan, gdy Roman Starczenko doszedł do sytuacji sam na sam i pokonał Murraya po raz trzeci. Bolesne były ostatnie minuty, gdy ani kolejna gra w przewadze, ani zdjęcie bramkarza nie pozwoliły poprawić dorobku. Porażką 1:3 Polacy żegnają się z Elitą, oby nie na długo!