Porażka Polaków po złotym golu Łotwy w dogrywce na start MŚ Elity
Po 22 latach oczekiwania polscy hokeiści wrócili do elity, by już w pierwszym meczu zmierzyć się z aktualnymi – choć nieoczekiwanymi – medalistami mistrzostw świata. Podstawy do optymizmu dawał dobry wynik przedostatniego meczu Polski z Łotwą (5:3), ale bilans z Łotyszami czy ich niedawny pogrom na Norwegach w ostatnim meczu kontrolnym zmuszały do respektu.
Solidna defensywa i otwarcie wyniku
Pierwsza tercja potwierdzała, że na ofensywę Łotwy trzeba szczególnie uważać, ale polska bramka pozostawała zaklęta dla rywali pomimo zdecydowanie częstszych prób ze strony nadbałtyckich rywali (12:5 w strzałach). Za to Biało-Czerwonym udało się otworzyć wynik w 16. minucie meczu, gdy Michalski posłał krążek spod bandy na kij nastoletniego wciąż Krzysztofa Maciasia, który pokonał Merzlikinsa.
Wałęga nie pozwolił Łotwie na powrót
Druga tercja miała bardzo dynamiczny początek z szansą na dublet Maciasia, ale krążek wpadł do przeciwległej bramki. Niestety, celne uderzenie z dystansu Robertsa Mamcicsa już po dwóch minutach drugiej tercji wyrównało stan meczu. Mogło być gorzej, gdy chwilę później Murray i Kolusz wspólnie zatrzymali kolejny atak. Udało się jednak przetrwać najgorszy okres, a w 9. minucie Łotyszy zaskoczyło trafienie Wałęgi po rykoszecie.
Co równie cenne, Polacy długo wystrzegali się kar, z czym faworyci mieli spory problem. Gdy Kruczek i Bryk musieli zejść na dwie minuty, Biało-Czerwoni z najwyższym zaangażowaniem dowieźli prowadzenie do końca tercji.
Thriller w trzeciej tercji
O ile dwa pierwsze okresy gry w przewadze nie przyniosły Polsce realnych korzyści, o tyle ten trzeci zaczął się wręcz katastrofalnie. Błyskawiczny atak osłabionej Łotwy skończył się precyzyjnym uderzeniem, którym Rodrigo Abols pokonał Murraya. Jeszcze przed końcem kary Oskarsa Batny Polacy mieli słupek, ale nic więcej.
Biało-Czerwoni nie zamierzali odpuszczać, a ich postawa została nagrodzona, gdy Dziubiński wbijał krążek przed bramkę, a ten po odbiciu spadł wprost pod kij zamykającego atak Maciasia. Tuż przed końcem ósmej minuty trzeciej tercji 19-latek skompletował swój dublet!
Czas zaczął płynąć potwornie wolno dla Polaków, skupionych na wybiciu Łotyszy z ofensywy. Tym spieszyło się bardzo. Na 7,5 minuty przed końcem krążek znalazł się w polskiej bramce, ale sędzia natychmiast rozwścieczył łotewskich hokeistów, unieważniając bramkę! Zażądali weryfikacji i sędzia przyznał rację – 3:3.
Prowadzenie Łotwy, remis i dogrywka
Uskrzydleni wyrównaniem brązowi medaliści ruszali z kolejnymi akcjami i na niewiele ponad 5 minut przed końcem osiągnęli upragnione, pierwsze w meczu prowadzenie. Zapewnił je Rihards Bukarts. Radość Łotyszy nie trwała jednak długo – Mateusz Bryk potężnym uderzeniem z dystansu wbił krążek na 4:4! Jeszcze w końcówce Biało-Czerwoni szukali sensacyjnego prowadzenia, ale nie obyło się bez dogrywki.
Kara złapana przez Kristapsa Zile w końcówce regulaminowego czasu oznaczała, że Polacy zaczęli dogrywkę w przewadze, lecz i tym razem nie udało się okresu wykorzystać. W połowie doliczonych 5 minut Łotwę ratował słupek. Chwilę później słupek był po drugiej stronie lodowiska, a po nim decydujący cios zadał Kaspars Daugavins, zapewniając Łotyszom zwycięstwo. Biało-Czerwoni zaczynają od porażki i jednego punktu.