Hurkacz zaczął sezon na trawie od zwycięstwa, ale nie zachwycił swoim występem
Hurkacz nie zalicza dobrego sezonu i po bardzo udanym 2022 roku regularnie odpada z kolejnych turniejów w dość wczesnej fazie. Podobnie było na Rolandzie Garrosie, gdzie pożegnał się z rywalizacją już w trzeciej rundzie. Polscy kibice mieli nadzieję, że sytuacja ta zmieni się wraz ze startem sezonu na kortach trawiastych, bo to właśnie ta nawierzchnia jest uważana za ulubioną polskiego tenisisty. To właśnie w Wimbledonie osiągnął jeden ze swoich największych sukcesów - awansował do półfinału.
Pierwszy set pojedynku z Watanukim wcale nie zwiastował jednak nic dobrego. Przede wszystkim brakowało w nim dobrego tenisa z obu stron. Mnóstwo wymian kończyło się na samym serwisie lub po pojedynczych odbiciach, które jednak nie były zagraniami kończącycmi, a najczęściej po prostu uderzeniami w siatkę lub za linię autową.
Obaj mieli pojedyncze break pointy, ale w większości gemów byli dalecy od przełamania. Niestety sytuacja ta zmieniła się przy stanie 4:4 i serwisie Polaka. Japończyk miał piłkę na przełamanie, a w trakcie wymiany piłka zmierzając w kierunku Hurkacza zawadziła o taśmę. Ten odbił ją na tyle nieczysto, że posłał ją w aut. Watanuki wykorzystał po chwili swoje podanie i Hurkacz zaczął sezon na trawie od przegranego seta.
Sytuacja na korcie nie zmieniała się w drugim secie. Wiele zależało od serwisu obu zawodników, a Hurkacz już po dwóch swoich gemach serwisowych w tej odsłonie miał na koncie cztery podwójne błędy. Serwis odgrywał więc bardzo ważną rolę, zarówno jeśli mówimy o asach serwisowych (Polak na koniec meczu miał ich 21, a Japończyk 27), jak i o podwójnych błędach (pięć Hurkacza, osiem Watanukiego).
Tym samym bez żadnych przełamań doczekaliśmy się tie-breaka, którego dużo lepiej zaczął Polak, wychodząc na prowadzenie 4:1. W nim akcja się trochę otworzyła, a Hurkacz popisał się nawet trzema ładnymi zagraniami kończącymi. Przy stanie 5:5 Japończyk popełnił podwójny błąd na linii serwisowej, a po chwili Hurkacz zakończył seta.
W trzeciej partii niewiele zmieniło się jeśli chodzi o wagę swojego serwisu, ale obaj zawonicy zaczęli prezentować nieco dłuższe akcje, przez co kibice mogli nacieszyć oko. Nie brakowało ładniejszych zagrań z obu stron oraz kilku wizyt pod siatką.
Finalnie w trakcie całego seta Hurkacz nie wykorzystał jednak żadnego z wypracowanych trzech break pointów, ale też nie dał żadnego rywalowi, więc ponownie o wszystkim musiał zadecydować tie-break. Przy remisie 5:5 doszło do idealnej puenty całego spotkania. Hurkacz zaserwował asa, za co otrzymał piłkę meczową. Japończyk zakończył więc mecz swoim podwójnym błędem na linii serwisowej.
W ćwierćfinale turnieju w Stuttgarcie na Polaka czeka już Christopher O'Connell, który pokonał wyżej notowanego Lorenzo Sonego 7:6(5), 6:3.