Iga Świątek dwa lata temu zadebiutowała jako liderka światowego rankingu tenisistek
Objęcie prowadzenia było możliwe nie tylko z racji jej sukcesów, ale także dlatego, że karierę niespodziewanie zakończyła dotychczasowa liderka - Australijka Ashleigh Barty, która złożyła wniosek o wykreślenie jej z tego zestawienia.
Jak wyglądała droga tenisistki z Raszyna do statusu rakiety numer jeden?
Na początku listopada 2016 roku mająca 15 i pół roku Świątek dotarła do ćwierćfinału imprezy ITF w Sztokholmie, pokonując wcześniej m.in. swoją rówieśniczkę Maję Chwalińską, a wyeliminowała ją cztery lata starsza Słowaczka Kristina Schmiedlova, która dwa lata później zakończyła karierę.
Tamten rok zakończyła na 847. miejscu. W lutym 2017 wygrała turniej ITF w Bergamo, a miesiąc później zameldowała się na 700. pozycji listy WTA. W połowie sezonu przesunęła się na 587., a w grudniu znowu była w ósmej setce.
Rok 2018 przyniósł jej cztery triumfy w zawodach ITF, a awans na 330. lokatę w klasyfikacji tenisistek zawdzięcza finałowi w Charleston, w którym gładko uległa 11 lat starszej Madison Brangle.
Na koniec sezonu 2018, w którym wygrała juniorski Wimbledon, Świątek była 186. w świecie.
Początek 2019 to udane kwalifikacje i debiut wielkoszlemowy w Australian Open, który zakończył się na drugiej rundzie. Po turnieju w Melbourne przy nazwisku raszynianki pokazała się liczba 140.
W lutym w Budapeszcie zadebiutowała w głównej drabince tradycyjnych zawodów WTA, a w kwietniu w Lugano dotarła do finału turnieju tego cyklu. Mimo porażki ze Słowenką Poloną Hercog kilka dni później po raz pierwszy znalazła się w czołowej setce listy światowej.
W sierpniu 2019 po trzeciej rundzie w Toronto i drugiej w Cincinnati padła kolejna granica - Polka zameldowała się w TOP 50, choć rok zakończyła na 60. miejscu.
W 2020, kiedy wiosną wybuchła pandemia, ranking na kilka miesięcy został zamrożony, bo nie rozgrywano turniejów. Wrócono do rywalizacji latem, a przełomowy - nie tylko pod względem notowań - okazał się październikowy French Open, który przyniósł Świątek pierwszy wielkoszlemowy tytuł i 17. pozycję w świecie.
Kolejny sezon przyniósł pierwsze zwycięstwa w imprezach WTA - w Adelajdzie i Rzymie, a sukces w stolicy Italii przełożył się na pierwsze w karierze miejsce - dziewiąte - wśród najlepszych 10 tenisistek globu.
Po półfinale w Ostrawie we wrześniu 2021 Polka przesunęła się na czwarte miejsce, ale rok zakończyła na dziewiątym.
Tuż za podium wróciła po półfinale Australian Open w styczniu 2022, a triumf w prestiżowej imprezie w Indian Wells zaowocował awansem na pozycję wiceliderki.
Jak przyznała, właśnie wtedy pomyślała, że bycie pierwszą rakietą świata może być jej celem na najbliższą przyszłość. Zapewne nie spodziewała się, że zrealizuje go już... pięć dni później. Najpierw na szczyt wskoczyła "wirtualnie" - po rezygnacji Barty, a następnie już oficjalnie 4 kwietnia 2022, kiedy WTA ogłosiło nazwisko nowej królowej światowego tenisa - 28. od pojawienia się rankingu w listopadzie 1975.
Było to tuż po zakończeniu turnieju w Miami, w którym Polka triumfowała. Był to jej szósty tytuł w karierze, a do dziś ta liczba urosła do 19, w tym cztery zwycięstwa odnotowała w Wielkim Szlemie, a jedno w kończącym sezon turnieju masters - WTA Finals.
Na szczycie spędziła do tej pory 97 tygodni. Prowadzenie straciła tylko we wrześniu ubiegłego roku, kiedy na osiem tygodni na czele pojawiła się Białorusinka Aryna Sabalenka.