Imponujący comeback Polek i zwycięstwo nad Hiszpanią
Poniedziałkowy występ Polek przeciwko Hiszpankom był meczem o „być albo nie być” w tegorocznych mistrzostwach Europy. Po porażce w pierwszym meczu z Niemkami Polki musiały wygrać, by wciąż liczyć się w rywalizacji o wyjście z grupy.
W trzecim meczu mają bowiem walczyć z faworyzowanymi Czarnogórkami, które wygrały dwa pierwsze mecze i którym w podgorickiej hali będą pomagać ściany. Ponieważ jednak gospodynie wcześniej pokonały już Hiszpanki, dla rywalek z Półwyspu Iberyjskiego to również mecz o pozostanie w turnieju.
Polki zaczęły nieźle, trzymając rywalki o punkt za plecami przez 10 minut. Szybko jednak Hiszpanki odwróciły stan 1:3 na 5:3 i to one zaczęły prowadzić. W pierwszej połowie osiągnęły przewagę maksymalnie 3 punktów. Nasze reprezentantki, napędzane zwłaszcza przez Monikę Kobylińską były jednak zdeterminowane ją zniwelować. Udało się to tuż przed zakończeniem pierwszej połowy. Na przerwę zawodniczki zeszły przy stanie 12:12.
Druga odsłona zaczęła się podobnie – od gry punkt za punkt z czasowym prowadzeniem Polek. Jednak od 46. minuty to Hiszpanki ponownie uciekły na trzy, a później nawet cztery punkty. Mogło się wtedy wydawać, że rywalki mają już spokojną przewagę. Szczególnie trudne do pokonania okazały się Barbosa i Lopez, które w sumie trafiłyy 13 razy (7 i 6, odpowiednio). Najskuteczniejsza Polka - wybrana zresztą MVP spotkania - Monika Kobylińska miała w całym meczu pięć trafień.
Na szczęście reprezentantki Polski nie zamierzały odpuścić. Na 9 minut przed końcem meczu udało się trafić po raz 17., dwie minuty później 18. i w 55. minucie 19. Minutę później było 20:20, a w 58. minucie już 22:20 dla Polski. Co prawda Hiszpanki wrzuciły jeszcze gola kontaktowego w 59. minucie, ale nie zdołały wygrać.
Po dwóch meczach Polki z dwoma punktami zajmują drugie miejsce, premiowane awansem do dalszych rozgrywek. Do rozegrania w fazie grupowej został jeszcze mecz przeciwko gospodyniom z Czarnogóry. Zaplanowano go na 18:00 w środę, 9 listopada.