Jak grupka kibiców Unionu zachęciła całe Niemcy do kolędowania
Nagłówki o kolędowaniu na stadionie znajdziecie w mediach w całych Niemczech, już od początku listopada. Najwięcej ludzi przyciągają wspólne śpiewy w Dortmundzie, bo i tam jest największy stadion. W tym roku przyszło ok. 71 tysięcy chętnych.
Inne wielkie kluby również dostrzegły trend i zapraszają fanów na swoje obiekty. Jest grzane wino, śpiewniki, świece. Niektóre wydarzenia są płatne, na innych wstęp wolny. Repertuar też się różni – poza kolędami pojawiają się klubowe przyśpiewki i hymny. Obok "O Tannenbaum" słychać też klasyki pokroju "You’ll never walk alone".
W tym roku po raz pierwszy wspólne kolędowanie zawitało do Bochum czy Jeny i od razu przyszło wielu entuzjastów. Tak to już jest: gdzie ludzie poczują ten klimat, tam wracają co roku. Specyficzne "kibicowskie wigilie" poprzedzające Boże Narodzenie dziś są już stałym elementem niemieckiego krajobrazu piłkarskiego.
Zaczęło się nielegalnie
Tym bardziej warto przypomnieć, że tradycja wcale nie jest stara – świętuje dopiero dwudziestolecie, a przez dwa lata pandemii trudno było mówić o tym wspólnotowym doświadczeniu.
Wszystko zaczęło się w 2003 w berlińskiej dzielnicy Köpenick, gdy 89 fanów Unionu Berlin nielegalnie przedostało się na stadion, by odbyć przedświąteczne spotkanie i pośpiewać w swoim gronie. W ciągu dwóch lat liczba uczestników urosła do tysiąca, a w 2011 Union musiał otworzyć wszystkie trybuny, gdy chętnych wciąż przybywało.
Nie pomogła rozbudowa stadionu z lat 2008-2013, bardzo szybko sektory okazały się za małe. Dlatego wieczorem 23 grudnia 2022 po raz piąty chętnych wpuszczano również na boisko. By zapewnić bezpieczeństwo, liczba wejściówek została ograniczona do 28 500. Choć to zdecydowanie ponad pojemność stadionu, to i tak wszystkie wejściówki rozeszły się dawno temu.
Wyzwanie logistyczne, za to jakie przyjemne
Nieco przewrotnie spytaliśmy kilkorga pracowników Unionu, czy organizacja tak dużego wydarzenia w przeddzień rodzinnych świąt i poza rozgrywkami nie jest ciężarem. Nikt nie potwierdził obaw. "Nie, w żadnym razie. To faktycznie największe wydarzenie na stadionie w ciągu roku, ale to również piękne i wzruszające, móc spotkać się po raz ostatni w roku jako – jak to nazywamy – rodzina Unionu" – mówi Christian Arbeit, rzecznik Żelaznych.
Tegoroczny wieczór wspólnych śpiewów mógł być ostatnim w takim kształcie. W przyszłym roku ma się bowiem rozpocząć kolejna rozbudowa stadionu Alte Försterei. Senat Berlina zatwierdził odsprzedaż ziemi klubowi piłkarskiemu, by mógł przeprowadzić najdroższą w historii obiektu zmianę. Wskutek prac pojemność wzrośnie do 37 700 widzów. I choć kluczowe zmiany (budowa aż trzech trybun) mają zajść dopiero w sezonie 2024/25, to już przed Bożym Narodzeniem 2023 mogą się pojawić problemy organizacyjne. Co wtedy?
"Tego jeszcze nie wiemy. Ale my jesteśmy Unionersi, przyzwyczailiśmy się do znajdowania rozwiązania w prawie każdej sytuacji. Jeśli będzie rok, w którym nie będziemy mogli tu przyjść – przez przebudowę – to na pewno znajdziemy inne miejsce i pójdziemy śpiewać tam" – uspokaja Arbeit.