Jastrzębie nie przeskoczyło Zawiercia w thrillerze na szczycie PlusLigi
Trzy porażki w czterech meczach sprawiały, że wyjazd do Zawiercia mógł przyprawić kibiców Jastrzębskiego Węgla o niemały strach. W końcu nie tak dawno to ich drużyna była na czele PlusLigi, a dziś ogląda plecy właśnie Aluron CMC Warty Zawiercie, osiadłszy na trzecim miejscu.
Początek pierwszego seta zwiastował, że Jastrzębie faktycznie mogą mieć spory problem z nawiązaniem równorzędnej walki. Już przy stanie 4:1 Zawiercie wypracowało przewagę, którą udało się utrzymać – pomimo pogoni Jastrzębskiego Węgla – aż do stanu 19:18. Wtem, Jastrzębie wygrało cztery z pięciu piłek i to po stronie gości była przewaga. Pod koniec nie tylko przewaga punktowa, ale też psychologiczna, dzięki której jastrzębianie odebrali gospodarzom seta 25:22.
Niesieni sukcesem w pierwszej partii przyjezdni szybko wyszli na prowadzenie również w drugim secie. Wygrywali już 15:12, gdy to Zawiercie przejęło inicjatywę. Z Kwolkiem na zagrywce gospodarze zdobyli cztery punkty z rzędu i dopiero serw w siatkę dał Jastrzębskiemu Węglowi oddech. Na moment, bowiem później Warta zdobyła jeszcze trzy punkty. Od tego momentu utrzymywał się bufor 2-4 punktów po stronie gospodarzy, którym zepsuta zagrywka dała pierwszą piłkę setową (24:20). Ją gościom udało się wybronić, ale po drugiej był już remis 1:1 w setach. Udało się więc wyrównać stan meczu, natomiast ze składu wypadł z bolesnym urazem pleców Uroš Kovačević.
W drugiej partii obie strony łącznie zmarnowały aż 12 zagrywek, z czym – na szczęście – nie było aż takiego problemu w kolejnym secie. Był bardziej wyrównany i zażarty, tyle że już od stanu 2:3 to Warta musiała gonić wynik, w najgorszym momencie mając stratę czterech oczek (16:20). Finałem trzeciego seta była wyjątkowo emocjonująca i długa wymiana, w której Hadrava mocnym atakiem zrehabilitował się za zmarnowanie pierwszej piłki setowej dla Jastrzębia. 25:22 dla przyjezdnych oznaczało, że Warta Zawiercie punkty mogła ugrać już tylko tie-breakiem.
Doprowadzenie do tie-breaka byłoby pewnie znacznie prostsze, gdyby nie wyjątkowo dobra skuteczność Stephana Boyera po stronie przyjezdnych. Mimo jego dobrego dnia Aluron Warta Zawiercie zdołało wyjść na przewagę w czwartej partii i utrzymać ją bardzo długo. Nerwowo zrobiło się jednak w końcówce, gdy Boyer zanotował asa, a Clevenot dał gościom ponownie najniższe możliwe prowadzenie przy stanie 21:20. Gospodarze nie dali zabrać sobie przewagi na długo, ale przy remisie 23:23 udany atak dał jastrzębianom pierwszą piłkę meczową, którą gospodarze wybronili i zamienili na swoją piłkę setową. I ta pozostała niewykorzystana, ale ostatecznie seta wyrwali gospodarze 27:25.
Tie-break był wyjątkowo zajadły, z emocjami nie tylko sportowymi. W walce punkt za punkt różnicę zrobił Dawid Konarski w drużynie Warty Zawiercie i gospodarze zdołali wyjść na dwa punkty, później trzy i cztery. Duet Konarskiego w ataku i Kwolka na zagrywce sprawił, że po tej ucieczce Jastrzębski Węgiel nie miał szans dogonić gospodarzy.
Jastrzębie pozostaje więc na trzecim miejscu w tabeli, natomiast wygrana z bezpośrednim rywalem ligowym umacnia Aluron Wartę Zawiercie na drugim miejscu, tuż za plecami Resovii.