Joao Felix osłabił Chelsea w debiucie i pomógł Fulham wyszarpać zwycięstwo
Choć przed pierwszym gwizdkiem Chelsea była za plecami sąsiadów z zachodu Londynu w tabeli Premier League, to właśnie The Blues odważniej zaczęli. Pierwszą okazję stworzył Lewis Hall, którego próbę nogami wybronił Bernd Leno.
Debiutujący w barwach Chelsea Joao Felix zaliczył bardzo imponujący start, prowokując gospodarzy do faulu i napędzając ofensywę swojego zespołu. Komu jak komu, ale Niebieskim taki impet był potrzebny, w końcu strzelają najmniej z całej ligowej pierwszej dziesiątki.
Rewanż Fulham był nie mniej imponujący, co pozwoliło gospodarzom objąć prowadzenie. Reprezentujący kiedyś barwy Chelsea Willian wbiegł w pole karne i – z pomocą rykoszetu od Trevoha Chalobaha – znalazł drogę do bramki byłego klubu w 25. minucie.
Żalący się mediom, że wykonuje "najtrudniejszą pracę na świecie" Graham Potter musiał powiedzieć w szatni kilka mocnych słów, bo na drugą połowę jego zespół wyszedł zmobilizowany. Już w 47. minucie Kalidou Koulibaly zdołał wyrównać, zagospodarowując piłkę odbitą od słupka po strzale Masona Mounta z wolnego.
Gdy wydawało się, że Chelsea pójdzie za ciosem, w 57. minucie odwrócił się los debiutu Joao Feliksa. Jego niebezpieczne wejście w Tete skończyło się bezpośrednią czerwoną kartką. Mając o jednego przeciwnika mniej, Fulham skarciło The Blues w 73. minucie. Pod nieobecność Aleksandara Mitrovicia to Vinicius uwolnił się spod opieki Chelobaha i wykorzystał wrzutkę Andreasa Pereiry.
Mieli przewagę na boisku, więc nie mieli problemu z dowiezieniem wyniku do końca. Fulham wygrało czwarty mecz z rzędu w Premier League po raz pierwszy od… 1966 roku! Chelsea z kolei zsuwa się na 10. pozycję i z ciekawością można wyczekiwać, na co tym razem poskarży się Graham Potter.
