LM piłkarzy ręcznych. Kielczanie zwycięscy w Norwegii rzutem na taśmę
W miniony czwartek kielczanie podejmowali u siebie norweskich rywali z Elverum i udało się wygrać 37:33. W rewanżu 30 listopada, już na terenie rywali, punkty nie przyszły równie łatwo. W Elverum od początku pierwsze skrzypce grali jednak bramkarze: Andreas Wolff i Emil Imsgard. Co za tym idzie, do bramek wpadało znacząco mniej strzałów.
Nieznacznie lepszy był "Andi", który w ciągu pół godziny odbił aż jedenaście rzutów, podczas gdy jego rywal zatrzymał osiem prób. Pozwoliło to Mistrzom Polski schodzić do szatni z minimalnym prowadzeniem (14:13).
Przewaga kielczan nie była jednak oczywista, bo większość pierwszej partii na prowadzeniu spędziło Elverum, które w pewnym momencie odskoczyło nawet na dwa oczka (8:6). W środowym meczu nie padały jednak łatwe gole, bo każde trafienie okupione było bardzo dużym wysiłkiem, efektem czego licznik po obu stronach bił w równym i nieco zwolnionym tempie.
Po powrocie do gry jako pierwsi na wyższe obroty weszli kielczanie. Zaraz po przerwie nasz zespół zanotował serię trzech bramek, dzięki czemu osiągnął najwyższe w meczu prowadzenie (17:14). Dwa razy z dobrej strony w ofensywie pokazał się Elliot Stenmalm.
Skuteczne kontry przy jednoczesnej zwartej obronie pozwoliły Norwegom nadrobić i nawet doprowadzić do remisu. Z tego stanu wybił ich dopiero Uros Borzas, trafiając na 21:20 dla gospodarzy. Kielczanie później odbierali prowadzenie, by znów spotkać się przy stanie 26:26 na cztery minuty przed końcem.
Bramka na 27:26 padła dopiero 60 sekund przed ostatnim gwizdkiem. W ważnym momencie trafił najskuteczniejszy w Łomża Industria Kielce Alex Dujshebaev. Rzut rywali zablokował Tomasz Gębala, czas wziął trener Talant Dujshebaev. Na liczniku pozostało siedem sekund, więc Łomża Industria Kielce dotarła do mety z prowadzeniem 27:26.
Dzięki wygranej Kielce utrzymują bardzo dobry bilans spotkań – mają tylko jedną porażkę i siedem zwycięstw. To daje im pozycję na drugim miejscu w grupie, za plecami Barcelony.