Kilka tygodni temu Kittel podpisał kontrakt z Rakowem Częstochowa, po tym jak ostatnie kilka lat spędził na zapleczu Bundesligi, grając w Hamburgu. Był to dość sensacyjny transfer jak na warunki Ekstraklasy, a sam Niemiec już zdążył pięknie przywitać się z kibicami w Częstochowie. Wczoraj po wejściu na boisko w końcówce spotkania z Karabachem przy stanie 2:2 przesądził o zwycięstwie piękną bramką strzałem zza pola karnego.
Po meczu w strefie wywiadów wrócił temat jego gry dla reprezentacji Polski. Ma on bowiem polskie korzenie, a także potrafi posługiwać się językiem polskim.
"Chciałem grać w reprezentacji Polski, chciałem wyrobić paszport, ale usłyszałem, że prezes Boniek mnie nie chce i zrezygnowałem. Nie chciałem się narzucać" - powiedział Kittel.
Boniek był znany ze swoich poglądów, że w kadrze mają grać sami Polacy. Wszak przejmował PZPN po czasach, w których Grzegorz Lato masowo udostępniał możliwość gry w polskich barwach "farbowanym lisom", przez co dla reprezentacji Polski grali Sebastian Boenisch, Damien Perquis czy Ludovic Obraniak.
Zasady po przejęciu sterów w polskiej federacji zmnienił Cezary Kulesza. Szybko umożliwił on grę w kadrze Matty'emu Cashowi, więc bardzo prawdopodobne, że gdyby Kittel trafił na innego prezesa, byłby już po debiucie w naszych narodowych barwach.