Kolejny wyjątkowy występ LeBrona Jamesa. Tym razem zdobył 46 punktów przeciwko Clippers
W Stanach Zjednoczonych od wielu tygodni mówi się o Jamesie w kontekście pobicia rekordu punktowego w NBA. Należy on do Kareema Abdula-Jabbara, który w meczach sezonu regularnego rzucił w karierze 38,387 punktów. James zbliża się nieuchronnie do tej liczby, po dzisiejszym występie do wyrównania rekordowego wyniku brakuje mu 177 oczek.
Wszystko przez jego kolejny kapitalny występ w tym sezonie, tym razem przeciwko Clippers. Jeszcze przed dzisiejszym meczem pozostawali oni jedyną z 30 ekip NBA, przeciwko której James nigdy nie rzucił 40 punktów w jednym meczu. Dzisiaj Amerykanin postanowił uzupełnić grono tych drużyn właśnie o rywali z miasta.
Na jego 46 punktów złożyło się 16 z 29 celnych prób z gry, w tym aż 9 trafionych trójek. To jego rekord kariery, który 38-latek pobił w swoim 1404. meczu w lidze. Do tego trafił wszystkie pięć wykonywanych rzutów wolnych. Do swojego dorobku dołożył także osiem zbiórek, siedem asyst, dwa przechtywy i jeden blok.
"Po prostu byłem w stanie trafić kilka rzutów, przez co pomagałem drużynie utrzymać się w meczu. Ale to Clippers, którzy są bardzo mocni. Zwłaszcza, gdy trafiają za trzy, a dzisiaj im to wychodziło" - powiedział po meczu James. Miał rację mówiąc o skuteczności rywali zza łuku. Trafili oni 19 trójek na 50 proc. skuteczności.
38-letni lider Lakers pobija w tym sezonie wszelkie rekordy dla zawodników w swoim wieku w historii NBA. Obecnie znajduje się na szóstym miejscu pod względem punktów zdobywanych na mecz w tym sezonie, jego średnia nieznacznie przekracza 30 punktów. Kwestią dni pozostaje pobicie przez niego rekordu Abdula-Jabbara.
Mimo to ciężko mu pomóc swojej drużynie w odnoszeniu zwycięstw. W dzisiejszym meczu Lakers ani razu nie prowadzili, a momentami tracili do rywali ponad 20 punktów. Była to ich 26. porażka w tym sezonie. Jeziorowcy zajmują dopiero 13. miejsce w Konferencji Zachodniej.
Już jutro znów zagrają w swojej hali. Tym razem ich rywalem będą San Antonio Spurs z Jeremym Sochanem w składzie.