Kontynent afrykański bez zwycięstwa w pierwszej kolejce meczów
O ile Japonia i Arabia Saudyjska osiągnęły sensacyjne rezultaty w swoich pierwszych meczach przeciwko dawnym mistrzom świata, wszystkie drużyny reprezentujące Afrykę mają po pierwszej kolejce fazy grupowej tyle samo punktów, co strzelonych bramek – 2. Kamerun, Ghana i Senegal przegrały swoje mecze na otwarcie, podczas gdy Maroko i Tunezja ugrały bezbramkowe remisy z wymagającymi przeciwnikami, otrzymując falę wsparcia od swoich kibiców, licznie zasiadających na stadionach.
Oba kraje Maghrebu mają duże diaspory na Półwyspie Arabskim, co pozwoliło fanom stworzyć głośną atmosferę. Piłkarze ich reprezentacji odwdzięczyli się punktami, choć nie zwycięstwami. Zarówno Maroko, jak i Tunezja grały bardzo intensywnie, na wysokich obrotach – znacznie wyższych niż na co dzień. Pozostaje więc pytanie, czy będą w stanie utrzymać tempo w kolejnych pojedynkach fazy grupowej, po zaledwie trzydniowym odpoczynku.
Tunezja zremisowała z Holandią w Grupie D, podczas gdy Maroko zatrzymało Chorwację, aktualnych wicemistrzów świata, w Grupie F. Senegal – który grał jako pierwszy z Afryki – długo był bliski podobnego wyniku, ale Holendrzy pod koniec spotkania przełamali defensywę i wygrali. Porażki najniższą możliwą liczbą bramek zaliczyły w czwartek Kamerun (0:1) i Ghana (2:3).
Szczególny jest przypadek Kamerunu, którego punktów pozbawił grający dla Szwajcarii Breel Embolo, urodzony właśnie w Kamerunie. Afrykańska drużyna była w stanie zdominować pierwszą połowę i miała kilka okazji strzeleckich, ale żadnej nie spożytkowała. Porażka Ghany przyszła w bardziej dwuznacznych okolicznościach, po których trener Otto Addo powiedział: "Wyniki (Afryki) muszą się poprawić i mam nadzieję, że wszyscy zagramy lepiej".
W ostatnim turnieju tej rangi, mistrzostwach świata w Rosji, żadna z pięciu afrykańskich drużyn nie zdołała wyjść z grupy. Po tamtym fiasku liderzy piłkarscy z Afryki zapowiedzieli, że priorytetem będzie uczynienie drużyn afrykańskich gotowymi do rywalizacji międzynarodowej.
Cały kontynent trzyma więc kciuki za Senegal, który w pierwszym meczu prezentował się bardzo solidnie przeciwko Holandii. "Wciąż jesteśmy zdeterminowani, bo wciąż mamy sporo do osiągnięcia w tych mistrzostwach i wierzymy w swoje możliwości" – powiedział przed piątkowym pojedynkiem z Katarem kapitan Senegalu, Kalidou Koulibaly.
Katar to mistrzowie Azji, ale zostali w pierwszej kolejce całkowicie przyćmieni występami Japonii i Arabii Saudyjskiej. Tymczasem mecz otwarcia dla Katarczyków był katastrofalny i w pojedynku z Senegalem gospodarze grają o "być albo nie być" w turnieju.