Reprezentacja Polski przegrała z Litwą w pierwszym meczu eliminacji mistrzostw Europy 2025
Biało-czerwoni nie przełamali złej passy meczów rozgrywanych na Litwie, gdzie nigdy w historii nie udało im się wygrać, mimo iż w składzie gospodarzy zabrakło nie tylko gwiazd z NBA (Jonas Valanciunas i Domantas Sabonis), ale i kilku kontuzjowanych koszykarzy z drużyn Euroligi (m.in. Rokas Jokubaitis z FC Barcelona, Marius Grigonis z Panathinaikosu oraz Laurynas Birutis z Żalgirisu Kowno).
W pierwszej połowie to Polacy nadawali ton grze, a gospodarze nie mogli się wstrzelić w rzutach z dystansu. Po przerwie sytuacja całkowicie się odwróciła, a Litwini zdominowali rywalizację. Ostatecznie tylko pięciu biało-czerwonych zdobyło punkty, a lider Michał Sokołowski z 26 punktami (5 z 6 za dwa punty, wszystkie siedem wolnych oraz 3 z 6 zza linii 6,75 m) to było za mało, by sprostać zespołowo grającej, szczególnie w drugiej połowie, drużynie trenera Kazysa Maksvytisa.
Polacy rozpoczęli piątką w składzie z kapitanem Mateuszem Ponitką, Jakubem Schenkiem, Michałem Sokołowskim, Aleskandrem Balcerowskim oraz urodzonym w East Northport w stanie Nowy Jork Lukem Petraskem. 28-letni Amerykanin, od trzech lat koszykarz Anwilu Włocławek, został ósmym naturalizowanym koszykarzem w reprezentacji Polski w meczu o punkty. Jego poprzednikami, od 2000 roku, byli: Joe McNaull, Eric Elliott, Jeff Nordgaard, David Logan, Thomas Kelati, A.J. Slaughter i Geoffrey Groselle. Ponadto w biało-czerwonych barwach zagrał też Lewis Lofton - w jednym spotkaniu - Meczu Gwiazd w Bydgoszczy w 2004 r.
Biało-czerwoni prowadzili po akcjach Sokołowskiego, który w niedzielę wieczorem cieszył się ze zdobycia Pucharu Włoch z GeVi Napoli i tytułu MVP tego turnieju. Zespół Igora Milicica wygrywał 3:0, 13:7 i 18:13. Szkoleniowiec dokonywał szybkich zmian, wprowadzając na parkiet w wileńskiej hali kolejnych zawodników, ale mimo to gra Polaków była stabilna i pozwalała na utrzymywanie niewielkiej przewagi. Litwini zdeprymowani takim początkiem spotkania powoli, ale systematycznie odrabiali straty.
Pierwsze prowadzenie dał im rzut Lukasa Lekaviciusa zza linii 6,75 m w 13. minucie (22:21). Do końca drugiej kwarty trwała wyrównana walka, ale Polacy mieli coraz mniej atutów przy lepiej broniących, a przede wszystkim coraz bardziej skutecznych rywalach. Mniej widoczni byli Ponitka i Balcerowski, który dochodzi do formy po styczniowej operacji wyrostka robaczkowego. Po 20 minutach Litwa prowadziła 35:30, a siedzący na trybunach prezydent FIBA-Europe Hiszpan Jorge Garbajosa, były znakomity zawodniczki Hiszpanii, mógł się spodziewać wyrównanego pojedynku w drugiej części. Tak się jednak nie stało.
W drugiej połowie gospodarze nie dali szans biało-czerwonym. Polacy nie tylko stracili skuteczność, ale popełniali także błędy w obronie - przy przekazywaniu, mieli straty i niecelne rzuty.
W 24. minucie po rzucie jednego z liderów euroligowej Crvenej Zvezdy Belgrad Rokasa Giedaritisa Litwa prowadziła 47:34. Odpowiedział błyskawicznie "trójką" Sokołowski, ale rozpędzeni Litwini nie zatrzymywali się. Po 30 minutach wygrywali 62:49, a w ostatniej części ich przewaga, dzięki rzutom z dystansu Osvaldasa Oliseviciusa czy Tomasa Dimsy, wzrosła do ponad 20 punktów (73:53, 81:59). Najwyższą 24-punktową dał im rzut debiutanta, 21-latka Azuolasa Tubelisa (84:59), który wyszedł na parkiet na ostatnie trzy minuty.
Polacy mieli aż 14 strat, podczas gdy gospodarze tylko cztery. Litwini trafili 13 razy zza linii 6,75 m, a biało-czerwoni sześć. Przewagę podopieczni trenera Maksvytisa mieli też w asystach 19 (przy 13 biało-czerwonych) i nieznaczną na tablicach (33:32).
W poniedziałek w Sosnowcu Polska zmierzy się z Macedonią Północną, która wcześniej, w piątek, podejmie Estonię.