Dwie wygrane gości w nocnych meczach NBA. Pacers i Mavericks wyrównali stan serii
Wszystko zaczęło się jednak od starcia MInnesoty Timberwolves z Phoenix Suns. Jedna z najbardziej emocjonujących tegorocznych serii pierwszej rundy play-offs zakończyła się ponownym zwycięstwem gospodarzy. Drużyna z Anthonym Edwardsem, Karlem-Anthonym Townsem i Rudym Gobertem tym razem wygrała 105:93, choć Suns postawili poprzeczkę dużo wyżej niż w pierwszym meczu.
Bohaterem Timberwolves nie była jednak żadna z gwiazd, a Jaden McDaniels, który zdobył 25 punktów, co jest jego rekordem w play-offs. Z bardzo dobrej strony strony zaprezentował się także Mike Conley, który rzucił 18 punktów, w tym trafił trzy ważne rzuty za trzy punkty.
Swoje problemy ze skutecznością miały też gwiazdy Suns, które męczyły się z bardzo wymagającą defensywą rywali. Devin Booker zdobył 20 punktów, Kevin Durant 18, a Bradley Beal 14. Wszyscy mieli jednak skuteczność poniżej 50%. Teraz seria przenosi się do Phoenix, gdzie Suns w dwóch następnych meczach będą mogli wyrównać stan serii, którą na ten moment zawodnicy z Minnesoty prowadzą 2-0.
Swego rodzaju powtórkę z pierwszego meczu dostaliśmy za to w drugim pojedynku Milwaukee Bucks z Indianą Pacers. Różnica jest tylko taka, że tym razem to goście wygrali 125:108 i wyrównali stan serii na 1-1.
Mecz układał się jednak podobnie do pierwszego - Damian Lillard ponownie szalał w pierwszej połowie, a łącznie zdobył 34 punkty, trafiając sześć rzutów z dystansu. Po drugiej stronie barykady ponownie liderem był z kolei Pascal Siakam, który rzucił 37 punktów, zebrał z tablic 11 piłek i posłał sześć asyst.
W drugiej połowie Pacers znacznie jednak odskoczyli i pewnie dowieźli zwycięstwo do końca, a teraz czekają ich dwa spotkania na swoim parkiecie. Bucks znowu grali jednak bez kontuzjowanego Giannisa Antetokounmpo, który być może wróci do gry w trakcie tej serii.
Do rywalizacji wrócił za to Kawhi Leonard, który nie pomógł jednak wygrać swoim Los Angeles Clippers drugiego meczu przeciwko Dallas Mavericks i to zawodnicy z Teksasu wygrali 96:93, wyrównując na 1-1.
W barwach wygranego zespołu ponownie dominował duet obwodowych - Luka Doncić zapisał na swoim koncie 32 punkty, sześć zbiórek i dziewięć asyst, a Kyrie Irving dodał 23 oczka. Sporą cegiełkę do zwycięstwa dorzucił PJ Washington, który zdobył 18 punktów.
Najlepsi po stronie gospodarzy byli Paul George i James Harden, którzy zdobyli po 22 punkty, ale to nie starczyło na zwycięstwo. Teraz napakowana doświadczonymi gwiazdami drużyna Clippers musi udać się na dwa spotkania do Dallas.