NBA ogłosiła finalistów w walce o nagrody indywidualne. Wśród nich wielkie nazwiska
Najważniejszą z indywidualnych nagród jest oczywiście statuetka MVP, czyli nagroda dla najlepszego zawodnika ligi w danym sezonie. W przeszłości byli nimi nagradzani wszyscy najwięksi w historii koszykówki - Michael Jordan, Kobe Bryant czy LeBron James. Posiadanie w CV takiej nagrody to wielki prestiż, który jest pamiętany nawet po latach.
Za sezon 2023/24 nagrodę MVP dostanie Nikola Jokić, Luka Doncić lub Shai Gilgeous-Alexander, choć tak naprawdę mało kto spodziewa się, że trafi ona w ręce Słoweńca lub Kanadyjczyka. Zdecydowanym faworytem jest Jokić, dla którego byłaby to już trzecia taka nagroda w karierze. Serb jest liderem Denver Nuggets, którzy będą bronić w tym sezonie tytułu mistrzowskiego, a w sezonie zasadniczym z pozycji centra notował oszałamiające 26,4 punktów, 12,4 zbiórek i 9,0 asyst na mecz.
Drugim trofeum w hierarchii najważniejszych jest nagroda dla najlepszego obrońcy roku, która trafia do zawodnika, który daje swojej drużynie najwięcej po tej bardziej niewdzięcznej, czyli bronionej stronie parkietu. Kibice uwielbiają strzelców i najlepiej rzucających graczy, ale liga docenia także wybitnych defensorów.
Nagroda ta trafi w ręce Rudy'ego Goberta, Victora Wembanyamy lub Bama Adebayo. Wydaje się, że zdecydowanym faworytem do sięgnięcia po nią jest Gobert, który stanowi o sile Minnnesoty Timberwolves w akcjach defensywnych i zdobywał już trzy takie nagrody w swojej karierze, choć wtedy grał jeszcze w Utah Jazz. Jeśli zdobędzie czwartą, wyrówna rekordowe osiągnięcie Bena Wallace'a i Dikembe Mutombo.
Kto zrobił największy postęp w tym sezonie? O tym dowiemy się, gdy poznamy laureata nagrody Most Improved Player, która trafi do zawodnika, który poczynił największy progres w swojej grze względem poprzedniego sezonu. Gremium głosujące uznało, że trzema najbardziej wyróżniającymi się zawodnikami pod tym kątem byli Tyrese Maxey, Alperen Sengun i Coby White. To właśnie jeden z nich zostanie w tym roku nagrodzony.
Co z nagrodą dla najlepszego debiutanta? Tutaj konkurs mamy niemal rozstrzygnięty i mało kto spodziewa się, że statuetkę zgarnie ktoś inny niż Wembanyama. Francuz został wybrany z pierwszym numerem ubiegłorocznego draftu i w swoim pierwszym sezonie w NBA notował 21,4 punktów, 10,6 zbiórek i 3,9 asyst na mecz. Niesamowite liczby jak na tak młodego zawodnika. Na podium w tej kategorii na pewno staną także Chet Holmgren i Brandon Miller, ale sprawa zwycięzcy zdaje się być rozstrzygnięta.
Liga docenia nie tylko największe gwiazdy, ale także tych, którzy godzą się z rolą rezerwowych i najlepiej prezentują się po wejściach z ławki. Stąd nagroda 6th Man of the Year, czyli statuetka dla najlepszego rezerwowego, który nie mieści się w pierwszej piątce swojego zespołu. Tutaj w trójce znaleźli się Malik Monk, Bobby Portis i Naz Reid, czyli niezwykle istotni zawodnicy dla swoich zespołów.
Przyznawana od zeszłego sezonu nagroda Clutch Player of the Year wciąż jest trochę niewiadomą, ale docenia tych, którzy najlepiej radzą sobie pod presją czasu, w ostatnich minutach meczów, których wynik jest na styku i każdy punkt jest niezwykle ważny. Tutaj najwięcej głosów zebrali Stephen Curry, DeMar DeRozan oraz Gilgeous-Alexander. Kto skończy na pierwszym miejscu? Przekonamy się już niedługo.
Nagrody indywidualne nie trafiają jednak tylko do zawodników, ponieważ to idealny moment, by docenić także trenerów, którzy robią ze swoimi ekipami wynik ponad stan. Tym samym na podium takiej klasyfikacji będą Mark Daigneault z Oklahomy City Thunder, Chris Finch z Minnesoty Timberwolves i Jamahl Mosley z Orlando Magic. Faworytem zdaje się być ten pierwszy, który wprowadził młody zespół Thunder na pierwsze miejsce w Konferencji Zachodniej.