Legia i Stal zmierzą się w finale Pucharu Polski koszykarzy
Półfinał: Legia Warszawa – Trefl Sopot (96:81)
Loren Jackson świetnie prezentował się na początku meczu i dzięki niemu Legia prowadziła już 8:2. Sopocianie szybko nawiązali jednak rywalizację. Dzięki późniejszej akcji Andy’ego Van Vlieta zbliżyli się na punkt. Po chwili przewagę dał Mikołaj Witliński, a po zagraniu Jakuba Schenka po 10 minutach sopocianie prowadzili 22:20.
W drugiej kwarcie ekipa trenera Marka Popiołka odzyskała prowadzenie – głównie dzięki kolejnym akcjom Jacksona – i uciekała na pięć punktów po trójce Holmana. Trefl korzystał z możliwości Jarosława Zyskowskiego, dzięki któremu ciągle był w grze, a nawet zdobywał przewagę. Vital, Jackson i Holman – to trio sprawiało, że drużyna z Warszawy na przerwę schodziła z wynikiem 51:47.
Stołeczna ekipa od tego momentu ani na chwilę nie oddała już prowadzenia, a gdy rywale doszli Legię na punkt, w odpowiedzi dostali serię 10:0. Po 30 minutach było już 72:64, a kolejną część meczu zespół trenera Marka Popiołka rozpoczął od rewelacyjnej serii 11:0. Treflowi co prawda udało się rzucać na przełamanie, ale tylko co kilka punktów – strata rosła. Legia w końcówce kontrolowała wydarzenia na parkiecie i zwyciężyła 96:81.
Półfinał: Anwil Włocławek – Stal Ostrów Wielkopolski (85:94)
Początek drugiego sobotniego spotkania był bardzo wyrównany, chociaż po zagraniu Ojarsa Silinsa to ostrowianie byli lepsi o cztery punkty. Rywale starali się odrobić, ale właśnie z takim buforem kończyła się pierwsza kwarta (19:23). Drugą Anwil rozpoczął od małej serii 6:1 i dzięki akcji Mateusza Kostrzewskiego miał prowadzenie. Na chwilę, bo zespół trenera Andrzeja Urbana kontrolował sytuację. Nieźle prezentował się Michał Chyliński, a ważne rzuty trafiał Beliauskas. Po trafieniu Nemanji Djurisicia pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 39:49.
W trzeciej kwarcie ostrowianie mieli nawet 11 punktów przewagi, ale później kontuzji doznał Laurynas Beliauskas. Anwil redukował straty dzięki rzutom z dystansu Victora Sandersa i Tomasa Kyzlinka. Amerykanin dał nawet włocławianom minimalną przewagę. Trójka Kyzlinka ustaliła wynik po 30 minutach na 68:65. W kolejnej części meczu ekipa trenera Andrzeja Urbana uciekała nawet na osiem punktów. Rzuty z dystansu Sandersa i Kyzlinka znowu dawały trochę nadziei drużynie z Włocławka, ale świetny był Mikalauskas – po jego rzutach wolnych różnica wzrosła do 11 punktów. Ostatecznie Arged BM Stal wygrała 94:85 i tym samym awansowała do wielkiego finału Pekao S.A. Pucharu Polski!