Krecz Igi Świątek po fantastycznej walce, nie obroni trofeum w Rzymie
Forma Igi Świątek podczas rzymskiego turnieju WTA wydawała się coraz lepsza z meczu na mecz, liderka rankingu prezentowała bardzo dobry tenis. W ćwierćfinale naprzeciw niej stanęła jednak Jelena Rybakina, z którą Polka nie wygrała nawet seta od 2021 roku.
Trzy porażki 0:2 z rzędu nakazywały ostrożność w oczekiwaniach, choć już pierwszy gem pokazał, że nie taki diabeł straszny. Co prawda po bardzo żmudnej (trwającej prawie kwadrans) walce, ale jednak Świątek przełamała Rybakinę już na starcie, punktując następnie pewnie przy swoim podaniu. I choć każdy z czterech pierwszych gemów kończył się walką na przewagi, to wszystkie zapisała na swoim koncie obrończyni trofeum.
Iga Świątek imponowała skupieniem, dyscypliną i przeglądem kortu. Ograniczyła swoje błędy do minimum i nawet przy ciekawych, podnoszących poprzeczkę podaniach Rybakiny umiała zadać decydujący cios. Kazaszka zdołała co prawda wygrać pewnie dwa gemy przy swoim serwisie, ale pierwszy set był już poza jej zasięgiem, wygrany przez Świątek 6:2.
Powrót Rybakiny w drugiej partii
Mecz zaczął się dopiero o 22:05, lecz nie było mowy o ubytku koncentracji. Nawet kropiący chwilami deszcz nie wybijał zawodniczek z rytmu. W pierwszym gemie ponownie lepsza była Polka, tym razem jednak gładko – do zera. Esencją meczu była z kolei walka o końcowe punkty w drugim gemie: choć Rybakina zmusiła Igę do biegania i zdawała się pewnie zmierzać po punkt, to jednak uderzenie Świątek w narożnik sprawiło, że Kazaszka spuściła głowę.
Choć wciąż popełniała więcej błędów, urodzona w Moskwie zawodniczka zdecydowanie poprawiła serwis w drugim secie, posyłając kilka asów. W detalu wciąż lepsza była jednak Polka. A skoro jesteśmy przy detalach: w szóstym gemie Rybakina prowadziła i mogła pójść po przełamanie, gdy Świątek na milimetry zmieściła piłkę w korcie. Rywalka spierała się z arbitrem, ale ten uznał punkt, Iga wróciła i obroniła swojego gema.
Takich punktów, bekhendem po linii, raszynianka miała w środę sporo, jakby to było dziecinnie proste. Nawet potężne serwisy Rybakiny nie dawały jej istotnej przewagi, raczej służyły do obrony gemów przy swoim podaniu. Dopiero w ósmym gemie drugiej partii Kazaszka miała break point, który wykorzystała po niewielkim aucie 21-latki.
W kolejnym gemie to Świątek usilnie próbowała przełamać Rybakinę, ale przeciwniczka obroniła trzy break pointy i zyskała przewagę 5:4 po trzech gemach z rzędu na swoim koncie. To mógł być kluczowy moment, by szósta rakieta WTA zyskała pewność na finiszu. Tym lepiej więc, że Świątek błyskawicznie wygrała gema do zera. W 11. gemie Polka dwukrotnie była o włos od przełamania, jednak rywalka broniła się konsekwentnie.
Idze zostało zatem doprowadzić do tie-breaku, co zrobiła z dużym spokojem. W samym tie-breaku spokoju niestety brakło i błędy Polki – od autu do uderzenia w siatkę – napędziły Rybakinę, która atakowała pewnie i wygrała seta. Szkoda, przecież liderka prowadziła już 4:2 i wydawała się bliska rozstrzygnięcia meczu w dwóch partiach.
Niefortunny koniec efektownego trzeciego seta
Po przerwie medycznej Świątek wróciła jakby naładowana sportową złością, posyłając nad siatką petardy i nie pozwalając Rybakinie nawet myśleć o odebraniu jej pierwszego gema. Dokładnie tym samym odpłaciła Kazaszka, której serwis zbliżał się do 190 km/h.
Oglądaliśmy pokazy siły z obu stron, w trzecim gemie Polka odpaliła pierwszego asa w całym meczu i wydawało się, że jeszcze powalczy, ale uraz, który pojawił się przed trzecim setem, okazał się zbyt poważny. Polka poinformowała po 139 minutach walki, że nie jest w stanie kontynuować. Nie obroni zatem trofeum w Rzymie, a Jelena Rybakina w półfinale zmierzy się z imienniczką z Łotwy, Jeleną Ostapenko. Dla nas kluczową informacją będzie sytuacja zdrowotna Polki.