Kto może czuć się najbardziej pominięty przez Czesława Michniewicza?
Kibice reprezentacji Polski doskonale pamiętają chociażby powołania selekcjonera Pawła Janasa na mundial w Niemczech w 2006 roku. Wówczas okazało się, że niespodziewanie na mistrzostwa nie jadą Jerzy Dudek, Tomasz Kłos czy Tomasz Frankowski. W tym roku całe szczęście zabrakło tak zaskakujących wyborów, ale kilku zawodników mimo wszystko może czuć, że zrobiło więcej niż niektórzy powołani zawodnicy, przez co zasłużyło na wyjazd do Kataru.
Jednym z najbardziej zawiedzionych jest z pewnością Kamil Grabara, który miał pełnić na mistrzostwach rolę czwartego bramkarza, co dużo mówi o rozmiarze niespodzianki, jakim jest jego brak. Ciężko wyobrazić sobie scenariusz, w którym na turnieju gra czwarty bramkarz, przez co brak Grabary nie wpływa w żaden sposób na pierwszy skład reprezentacji Polski na mundialu. Mimo wszystko jednak miał on prawo myśleć, że znajdzie się na ostatecznej liście.
Wszystko przez to, że Czesław Michniewicz zapewniał, że do Kataru zabierze ze sobą czterech bramkarzy. Taki zabieg miał służyć przede wszystkim celom treningowym, ponieważ łatwiej byłoby prowadzić zajęcia z właśnie czterema piłkarzami na tej pozycji. Obecność Grabary w gronie tej czwórki była tłumaczona przede wszystkim jego obecnością na czerwcoym zgrupowaniu kadry, gdy dostał nawet szansę debiutu w seniorskiej reprezentacji w starciu przeciwko Walii.
Największym sportowym argumentem wskazującym za jego wyjazdem na mundial była jednak jego forma w klubie. Na początku tego roku pobił on rekord ligi duńskiej w liczbie minut, w których zachował czyste konto. Pozostawał wówczas niepokonany przez ponad 11 godzin gry, co złożyło się na siedem meczów z rzędu z czystym kontem. W ostatnich tygodniach zabłysnął zwłaszcza w meczach z Manchesterem City w Lidze Mistrzów. W pierwszym spotkaniu w Anglii wpuścił aż pięć bramek, ale zaliczył aż 11 interwencji i uchronił zespół przed zupełną kompromitacją. Do tego obronił rzut karny wykonywany przez Riyada Mahreza, a Kopenhadze udało się urwać niespodziewany remis.
Grabara mógł więc czuć się dość pewnie w kwestii wyjazdu na mundial, tymczasem wczoraj nie usłyszał swojego nazwiska w gronie powołanych. Decyzji tej nie można jednak traktować jako kontrowersyjnej. Michniewicz tłumaczył, że w ostatnich dniach zdecydował się jednak zwiększyć liczbę powołanych piłkarzy z pola, głównie ze względu na zabranie ze sobą dodatkowego defensywnego pomocnika. Ciężko więc powiedzieć, że Grabara przegrał z kimś miejsce w składzie, skoro w jego miejsce jedzie piłkarza z pola. Z bramkarzy powołani zostali Wojciech Szczęsny, Łukasz Skorupski i Bartłomiej Drągowski.
Kolejni pominięci zawodnicy to już piłkarze z pola. W pierwszej kolejności warto zwrócić uwagę na brak w kadrze doświadczonych w reprezentacji Polski Mateusza Klicha i Karola Linettego, obaj mają na swoim koncie kolejno 41 i 42 spotkania rozegrane w narodowych barwach.
W ich miejsce na pozycjach środkowych pomocników Michniewicz powołał Grzegorza Krychowiaka, Krystiana Bielika, Damiana Szymańskiego, Piotra Zielińskiego, Sebastiana Szymańskiego i Szymona Żurkowskiego. Obaj pominięci zawodnicy bronią się przede wszystkim graniem dla zespołów z najlepszych europejskich lig, a także niezbędnym doświadczeniem w kadrze.
Związek Klicha i reprezentacji Polski od dawna zmaga się jednak z wieloma problemami. Za kadencji Paulo Sousy opuścił on dwa zgrupowania przez pozytywne wyniki testów na koronawirusa, z kolei kadencję Michniewicza zaczął od pauzowania w arcyważnym meczu barażowym ze Szwecją za uzbierane wcześniej żółte kartki. Wszystko to zbiegło się z jego spadkiem formy, a także zmianą na pozycji menedżera Leeds, która wpłynęła na ograniczenie liczby minut reprezentanta Polski na angielskich boiskach. W tym sezonie zagrał 11 razy w Premier League, jednak ani razu nie wyszedł w podstawowym składzie, a łącznie w lidze uzbierał jedynie 188 minut na boisku.
Linetty dla odmiany regularnie występuje w zajmującym obecnie 9. miejsce w Serie A Torino, jednak już wielokrotnie nie spełniał oczekiwań w reprezentacyjnej koszulce. Uzbierał 42 występy w kadrze, strzelił gola na Euro 2020, ale poza tym nie zabłysnął i nie podbił kadry. Gdyby został powołany na najbliższy mundial, byłby w zaszczytnym gronie siedmiu zawodników, którzy byli powołani na wszystkie duże turnieje, w których brała udział reprezentacja Polski od 2016 roku. Michniewicz uznał jednak, że bardziej przydadzą mu się inny zawodnicy i ostatecznie lista ta skończy się na sześciu nazwiskach.
Jeszcze mniej zaskoczenia miało miejsce przy prezentowaniu listy powołanych napastników, choć znajdą się oczywiście osoby, które widziałyby w gronie wybranych zawodników Dawida Kownackiego. Były piłkarz Lecha Poznań zalicza świetny sezon na zapleczu Bundesligi - dla Fortuny Dusseldorf strzelił już w tym sezonie siedem bramek i zanotował siedem asyst we wszystkich rozgrywkach.
Pech Kownackiego polega jednak na konkurencji, jaka jest na tej pozycji w reprezentacji Polski. Miejsce na mundial otrzymali Robert Lewandowski i Arkadiusz Milik, którzy grają na co dzień w barwach Barcelony i Juventusu. Do Kataru polecą też Krzysztof Piątek i Karol Świderski, którzy grają w nieco mniejszych markach, ale wyprzedzają Kownackiego choćby samym doświadczeniem reprezentacyjnym. Każdy z nich ma już co najmniej jeden swój mecz, w którym zmienił wynik spotkania i zapewnił Polsce ważne punkty w meczach eliminacyjnym lub na dużym turnieju. Czyli ma coś, czego Kownacki jeszcze nie doświadczył.
Brak Kownackiego nieco tajemniczo Michniewicz tłumaczył w rozmowie z Mateuszem Borkiem na antenie Kanału Sportowego. Selekcjoner przyznał, że Kownacki był blisko wyjazdu, ale zajmował piąte miejsce w hierarchii napastników. Dodał jednak, że na dzień przed ogłoszeniem powołań piłkarz do niego zadzwonił i temat rozmowy również stał sie jednym z powodów braku powołania. Michniewicz wyjaśnił, że nie chodzi o nic złego, ale nie chciał zdradzać szczegółów i zaznaczył, że może sam Kownacki kiedyś o tym opowie.
Wydaje się, że najmniej poszkodowani mogą czuć się obrońcy, wśród których trudno wskazać kogoś wyraźnie pominiętego przy powołaniach. Najwięcej dyskusji wśród kibiców wzbudziła obecność w gronie 26 zawodników Artura Jędrzejczyka, jednak na szerokiej liście brakuje kogoś, kto w zupełności zasłużyłby na wyjazd bardziej niż piłkarz Legii.
Po ostatnich miesiącach i ostatnich zrgupowaniach można było przypuszczać, że absolutnie pewne miejsca w samolocie do Kataru mają (mimo różnego rodzaju problemów) Kamil Glik, Jan Bednarek i Jakub Kiwior. Michniewicz zdecydował się dobrać do tej trójki jeszcze dwóch stoperów, ale tak naprawdę każda kandydarua oprócz swoich plusów, miała także minusy. Ostatecznie Michniewicz wybrał Mateusza Wieteskę oraz właśnie Jędrzejczyka, a w domu zostawił chociażby Pawła Dawidowicz czy Pawła Bochniewicza.
Kluczową informacją pozostaje jednak ta, że przy powołaniach zabrakło gigantycznych sensacji. Dyskusja dotyczy ewentualnie zawodników rezerwowych, którzy prawdopodobnie nie odegrają wielkiej roli na mistrzostwach. Przypomnijmy także, że w tym roku kadra na mundial jest szersza o trzy nazwiska względem poprzednich imprez. Oznacza to, że jeszcze cztery lata temu z obecnej listy selekcjoner musiałby skreślić trzech zawodników.
PZPN zaznaczył także, że termin wysyłania powołań do FIFA mija 14 listopada (poniedziałek), więc gdyby do tego czasu pojawiły się jakieś nieoczekiwane okoliczności, takie jak kontuzje, na liście powołanych dojdzie do wymuszonych zmian.
Polacy rywalizację na mundialu rozpoczną 22 listopada od meczu z Meksykiem. Później czeka ich rywalizacja z Arabią Saudyjską i Argentyną.