LaLiga. Villarreal wraca na swój stadion i pokonuje Valencię 2:1
Po derbach w stolicy Katalonii, w których sędzia pokazał ogromną liczbę kartek, przyszedł czas na derby La Comunidad Valenciana. Na boisku spotkali się sąsiedzi - zarówno na mapie, jak i w ligowej tabeli LaLiga. Po dłuższej przerwie piłkarze Villarreal w końcu mógł przyjąć przeciwników na swoim stadionie. Obiekt La Ceramica przechodził bowiem gruntowny remont, zyskał m.in. zadaszenie.
Już w drugiej minucie spotkania powrót mógł uczcić Gerard Moreno, ale jego strzał minął prawy słupek bramki strzeżonej przez Giorgiego Mamardashviliego. Mecz był bardzo żywy, choć znacznie większą inicjatywą wykazywali się zawodnicy Valencii. Kilka dobrych okazji miał niezwykle aktywny od początku meczu Samuel Dias Lino, ale jego strzały nie zakończyły się golem, a precyzyjne dośrodkowania - asystą.
W 21. minucie padł pierwszy gol. Piłka znalazła się w polu karnym gospodarzy. Przejął ją Edinson Cavani i dokładnym strzałem pokonał legendarnego Pepe Reinę.
Po tej bramce przewagę dalej utrzymywali podopieczni Gennaro Gattuso, ale rywale także mieli swoje szanse. Jedną z nich udało im się wykorzystać chwilę przed końcem pierwszej połowy. W 46. minucie Samuel Chukwueze idealnie przyjął wrzutkę Moreno, przygotowując sobie pozycję do uderzenia, a następnie umieścił futbolówkę w lewym dolnym rogu bramki. Do szatni drużyny schodziły przy remisie 1:1.
W drugiej połowie bardzo aktywny nadal był Moreno, najlepszy napastnik drużyny. Kolejną szansę na zdobycie bramki miał w 60. minucie. Wbiegł w pole karne przeciwnika, przyjął kierowane do niego podanie i oddał celny strzał, ale bramkarz zachował czujność i nie dał się pokonać.
Po godzinie gry piłkarze zaczęli już zapewne myśleć o sylwestrowej zabawie, gdyż tempo meczu nieco spadło. Na tę sytuację zareagowali obaj trenerzy, którzy dokonali kilku zmian. Na boisko weszli m.in. Ilaix Moriba, Luis Morales, Nicolas Jackson i Justin Kluivert.
Niewiele to jednak dało. Spotkanie stało się dosyć chaotyczne i senne, taka też atmosfera panowała na trybunach. Choć trzeba przyznać, że publika Villarreal nigdy nie należała do najgłośniejszych.
W 83. minucie dobrą okazję do zmiany rezultatu miał Mouctar Diakhaby, ale jego strzał głową nie trafił w światło bramki. Co nie udało się Gwinejczykowi, udało się z Juanowi Foythowi. Argentyńczyk (który ma polskie korzenie i paszport naszego kraju) wyskoczył najwyższej po rzucie rożnym i świetnym uderzeniem umieścił piłkę w bramce. 2:1 dla Villarreal!
W końcówce meczu obie drużyny szukały jeszcze swoich szans, ale żadna akcja nie przyniosła efektu w postaci bramki. Najbliżej zdobycia gola był Etienne Capoue, ale trafił w słupek. Podopieczni Quique Setiena zdobywają trzy punkty i udanie świętują powrót na odnowiony stadion.