Legia zgarnia komplet punktów kosztem bezradnego Radomiaka
Piątkowy mecz przyjaźni w Radomiu rozpoczął się dokładnie tak: przyjaźnie. W niewiele ponad 10 minut Legia miała cztery rzuty rożne i faktycznie przeważała, ale żadna z drużyn w pierwszych minutach nie walczyła o szybkie otwarcie wyniku. Tylko Mladenović porwał się na strzał z dystansu, który wybił czujny w bramce Kobylak. Blisko powodzenia przed półgodziną gry był też Pekhart, który jednak był zbyt mocno odchylony i posłał piłkę nad bramką.
Zgodnie z oczekiwaniami Legia dyktowała warunki na boisku i miała zdecydowaną przewagę w posiadaniu, a Radomiak czaił się na swój moment do uderzenia. Dominacja stołecznej ekipy rosła jednak z biegiem gry, owocując choćby bardzo kąśliwym strzałem Josue w 40. minucie. Choć akcje nie przyniosły gola, to presja na gospodarzy się opłaciła. Tuż przed przerwą sędzia odgwizdał rękę Cestora w polu karnym, a rzut karny w doliczonym czasie pewnie wykonał właśnie wspomniany już Josue.
Po zmianie stron Radomiak próbował wyjść odważniej, słusznie wyciągając wnioski ze zbyt asekuracyjnej pierwszej połowy. To jednak mogło się zemścić błyskawicznie – Legii już w 47. minucie niewiele brakowało, by podniosła prowadzenie. Gra wyglądała podobnie przez kolejny kwadrans: Wojskowi rozbijali każdą próbę Radomiaka i szli na podwyższenie wyniku.
Dopiero w 66. minucie Rocha główkował po rzucie rożnym gospodarzy, zmuszając Hładuna do bardzo dobrej interwencji. To był pierwszy celny strzał radomian. Chwilę później ten sam zawodnik – po kolejnym rogu – nieznacznie przestrzelił nad bramką.
Gdy wydawało się, że Zieloni skutecznie przenieśli ciężar gry na warszawską połowę, wątpliwości rozwiał duet Wszołek-Kapustka. Ten pierwszy wbiegł w pole karne i przeszedł obrońców, by wyłożyć drugiemu piłkę do wykończenia. Była 73. minuta, a Rosołek wszedł dosłownie minutę wcześniej.
Przy pełnej kontroli meczu po stronie Legii strata dwóch goli była już nie do odrobienia dla Radomiaka. Nie pomogło wykorzystanie kompletu zmian przez Mariusza Lewandowskiego już w 76. minucie. Jeszcze w doliczonym czasie gry gospodarze łapali się za głowy, że kolejna wrzutka nie skończyła się celnym strzałem. Radomiak od początku do końca pozostawał bezradny, skutecznie neutralizowany przez wyrachowaną Legię.