Skrzyszowska podsumowuje Rzym: "Zdecydowanie bardziej od medalu cieszy mnie życiówka"
W biegu finałowym ME w Rzymie Skrzyszowska poprawiła rekord życiowy na 12,42.
"Wszystko zagrało. Co prawda po analizie biegu dostałam uwagi od mojego trenera, co można zrobić lepiej. Wierzymy, że mogę się poprawić. Celem na ten sezon jest regularne bieganie w okolicach 12,40" - zadeklarowała podczas spotkania po przylocie do Warszawy.
"Nie uważam, że popełniłam jakieś błędy. Ten bieg był bardzo dobry. Jak się biega 12,42 i osiąga drugi wynik w historii Polski, to nie można mówić o błędach. Trzeba tylko doszlifować szczegóły i doprowadzić bieg do perfekcji" - dodała.
Skrzyszowską wyprzedziły tylko Francuzka Cyrena Samba-Mayela (12,31) i Ditaji Kambundji ze Szwajcarii (12,40).
"Nie było to dla mnie zaskoczeniem. Dziewczyny pokazywały już wysoką formę. Przed ME zakładałam, że medal da wynik poniżej 12,50. Tak się wydarzyło. Teraz nie można już mówić o tym, że my, Europejki gonimy świat, bo mamy trzy najlepsze wyniki na świecie. Nie zdziwiłam się, ale faktycznie Europa biega bardzo szybko" - podkreśliła reprezentantka Polski.
W 2022 roku Skrzyszowska wygrała mistrzostwa Europy w Monachium, uzyskując czas 12,53, który teraz nie dałby nawet miejsca na podium czempionatu w Rzymie.
"Zdecydowanie bardziej od medalu cieszy mnie życiówka, bo złoty medal miałam już dwa lata temu, a teraz tylko brązowy. Jednak przy takim wyniku mogę być zadowolona z tego i z tego" - oceniła.
Skrzyszowska zadeklarowała, że będzie najlepszą europejską płotkarką na igrzyskach w Paryżu, a jej celem minimum jest awans do finału najważniejszej imprezy sportowej czterolecia. "Bardzo bym chciała. Po to trenuję. To chcę pokazać. Wierzę, że jednak będę w stanie coś doszlifować i tak się stanie" - oświadczyła.
Zbyt wiele niedociągnięć w Rzymie
W Rzymie sędziowie zdyskwalifikowali wielu zawodników w biegach sprinterskcih za falstarty. Zdaniem obserwatorów aparatura działała wadliwie i była zbyt wrażliwa na ruchy zawodników w blokach.
"Na szczęście u mnie w dwóch biegach nic się nie wydarzyło. Nie było kontrowersji lub problemów. Z tego jestem też zadowolona. Było bardzo dużo niedociągnięć. Nie tylko w biegach sprinterskich. Słyszałam też o różnych błędnych pomiarach odległości. To nie powinno się zdarzać na mistrzostwach Europy" - stwierdziła Skrzyszowska.
Szczególny był przypadek Klaudii Wojtunik, która została zdyskwalifikowana za falstart w eliminacjach, ale po złożeniu protestu dopuszczono ją do rywalizacji i kilka godzin później wystartowała indywidualnie w powtórzonym biegu, uzyskując czas 13,22, który dał jej przepustkę do półfinału.
"Zasada biegu pod protestem jest po to, żeby można ją było wykorzystać, a jej nie pozwolili. Ostatecznie dobrze się to dla niej skończyło. Było dużo niedociągnięć" - oceniła Skrzyszowska.
Publiczność nie dopisała
Mistrzostwa Europy odbywały się na Stadio Olimpico mogącym pomieścić ponad 70 tysięcy widzów. Trybuny były jednak zapełnione w niewielkim stopniu.
"Jak oglądałam w telewizji ostatnie dwa dni mistrzostw, to widziałam, że jest znacznie więcej kibiców i atmosfera jest trochę lepsza. Gdy ja startowałam, to stadion nie był wypełniony. Uważam, że w Monachium panowała lepsza atmosfera na stadionie, chociaż dla mnie liczyło się to, że była tam moja rodzina i najbliżsi. Słyszałam i widziałam ich na trybunach. Startowałam już na zawodach, gdzie był lepszy doping" - wyznała.
Dlaczego Skrzyszowska nie pobiegła w sztafecie?
W 2022 roku w Monachium Skrzyszowska wraz z Ewą Swobodą, Anną Kiełbasińską i Mariką Popowicz-Drapała ustanowiły rekord Polski w sztafecie 4x100 m - 42,61 i zdobyły srebrny medal mistrzostw Europy. W Rzymie płotkarka nie wspomogła sztafety, która w biegu finałowym nawet nie dotarła do mety po zgubieniu pałeczki.
"Decyzja wyszła ode mnie. Po swoich dwóch biegach płotkarskich czułam dyskomfort w stopie. Po konsultacjach z fizjoterapeutami i trenerem zdecydowaliśmy, że lepiej nie ryzykować. Wróciłam do Warszawy i badania wykazały, że jest wszystko dobrze. To po prostu było jakieś przeciążenie wynikające ze zmęczenia. Teraz mi już nic nie doskwiera. Po wizycie u fizjoterapeuty jest już dobrze. Uznaliśmy, że w tak ważnym roku, po takich dwóch biegach nie ma co ryzykować moim zdrowiem" - poinformowała.
W Rzymie Skrzyszowska poprawiła swój najlepszy wynik o 0,09 sekundy, lecz twierdzi, że jest gotowa na pobicie rekordu Polski Grażyny Rabsztyn, który wynosi 12,36.
"Liczę, że w tym roku pojawi się wynik 12,30. Myślę, że jestem w stanie to zrobić. Niedużo brakuje. Przy wyeliminowaniu pewnych niedoskonałości na igrzyskach będę w stanie tego dokonać" - oświadczyła.
W tym roku Skrzyszowska pięciokrotnie startowała w biegu na 100 m ppł. Przed ME uczestniczyła w Diamentowej Lidze w Dausze i mityngu Złote Kolce w Ostrawie. "Jestem dopiero po kilku startach. Tak naprawdę sezon się dla mnie dopiero zaczyna. Teraz będę trenować i startować, a dopiero później, bliżej igrzysk pojadę na zgrupowanie do Spały i będziemy szlifować formę. Tam się rodzą mistrzowie. Dzięki Spale są medale" - przekazała.
18 czerwca Skrzyszowska wystartuje w Turku w Finlandii, a 23 czerwca pobiegnie w Poznaniu. Następnie czekają ją mistrzostwa Polski w Bydgoszczy, natomiast 7 lipca pobiegnie w Hengelo w Holandii.