Kaczmarek: "Jeszcze nie pokazałam wszystkiego. Zobaczymy jak będzie w finale"
Najszybszą na tym etapie rywalizacji była mistrzyni świata z 2019 roku z Dauhy, Salwa Eid Naser z Bahrajnu - 49,08, co jest jej najlepszym wynikiem w tym sezonie. Marileidy Paulino, aktualna mistrzyni globu, wygrywając drugą serię osiągnęła 49,21, ale na ostatnich 30-40 metrach wyraźnie zwolniła. Czwarta w tym biegu była (i nie awansowała do finału) Jamajka Nickisha Pryce, która do Paryża przyjechała z najlepszym w tym roku wynikiem na świecie.
"W półfinale bieg nie był w moim wykonaniu idealny. Nieco przespałam łuk, bo po 200 metrach nikogo nie widziałam. Do tego nie spodziewałam się chyba, że tak mocno pójdzie Brytyjka. Udało się wygrać. W finale widziałam już po rozkładzie torów, że gonię Naser, więc łuku nie prześpię, będę trzymać jej tempo" - stwierdziła Kaczmarek.
Oceniła, że bardzo mocne w sobotę będą zarówno Naser, jak i Paulino.
"Paulino to mistrzyni świata, miała też medal w Tokio. Naser zawsze jest groźna. Wiedziałam, że dojdzie do wielkiej formy. Walka o trzecie miejsce będzie zacięta, będzie trwać. Zbliżają się też inne rywalki m.in. Brytyjka Amber Anning. Pokonałam ją jednak w półfinale, do tego ma za sobą dwa mocne biegi, a ja jeszcze nie pokazałam wszystkiego. Zobaczymy jak będzie w finale" - powiedziała Polka.
Jej trener Marek Rożej przekonuje, że jego podopieczna jest gotowa na wielkie bieganie. W tym roku rozprawiła się z 48-letnim rekordem Polski Ireny Szewińskiej. Najpierw poprawiła go na 48,98 w Rzymie, gdzie została mistrzynią Europy, a później wyśrubowała do 48,90 na mityngu Diamentowej Ligi w Rzymie.
W Paryżu chce pójść w ślady Szewińskiej i zostać kolejną polską medalistką olimpijską w indywidualnym biegu na 400 m. Finał zaplanowany jest na piątek o godz. 20:00.