Łomża Industria Kielce zdecydowanie pokonała Pick Szeged. Polski zespół wygrał 37:30
Spotkanie od początku prowadzone było pod dyktando gospodarzy. Pierwsze trafienie w spotkaniu zaliczył Szymon Sićko. Łomża starała się narzucić swój rytm i to się udało. Mistrzowie Polski były skuteczni w ataku, a w bramce znakomicie spisywał się Andreas Wolf. Drużyna z Kielc niszczyła rywala pod każdym względem. Silna obrona, atomowe rzuty z dystansu i w efekcie prowadzenie 13:4 już po piętnastu minutach pojedynku.
Następnie przewaga gospodarzy raz się powiększała, raz zmniejszała, ale wciąż Łomża trzymała bezpieczny dystans i nie pozwalała Węgrom zbliżyć się na mniej niż sześć punktów. Efektem było to, że na przerwę podopieczni Tałanta Dujszabajewa schodzili z wynikiem 22:14.
Druga połowa w wykonaniu Łomży Industria Kielce była obarczona seriami. Najpierw gospodarze zdobyli trzy punkty z rzędu i prowadzili 29:18, ale później wkradło się rozluźnienie i goście zanotowali dwie czteropunktowe serie, przerwane pojedynczymi trafieniami Łomży. Efektem było zbliżenie się Pick Szeged do mistrzów Polski na wynik 27:31. Końcówka spotkania to jednak ponownie lepsza gra Łomży, która ostatecznie wygrała 37:30. Najwięcej bramek dla kielczan zdobyli Arkadiusz Moryto i Szymon Sićko, którzy po siedem razy znajdowali drogę do siatki węgierskiej ekipy.
Tałant Dujszabajew na łamach mediów klubowych podsumował to spotkanie. Trener przekazał, że cieszy się ze zwycięstwa, ale również zwracał uwagę na wiele kontuzji. "Jestem bardzo zadowolony, że zagraliśmy świetny mecz i wygraliśmy. Oni mieli dużo kontuzji i dla nich gra bez nominalnych lewoskrzydłowych też nie była łatwa".
Łomża Industria Kielce zajmuje drugie miejsce w grupie B EHF Champions League. Kolejne spotkanie w tych rozgrywkach mistrzowie Polski rozegrają 24 listopada. Wtedy ich rywalem będzie norweski Elverum. Ten pojedynek Łomża również rozegra przed własną publicznością.