Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama

Lukas Podolski żegna się z kibicami w Kolonii: trzeba być gotowym, by wykorzystać szansę

Lukas Podolski żegna się z kibicami w Kolonii: trzeba być gotowym, by wykorzystać szansę
Lukas Podolski żegna się z kibicami w Kolonii: trzeba być gotowym, by wykorzystać szansęFot. PAP/Leszek Szymański
Mistrz świata z 2014 roku Lukas Podolski pożegna się w czwartek wieczorem z kibicami FC Koeln meczem z Górnikiem Zabrza. Zagra w obu zespołach. "Trzeba być gotowym, by wykorzystać swoją szansę. Ja byłem" – podkreślił piłkarz Górnika, który w Kolonii zaczynał długą i udaną karierę.

"Poldi", który w czerwcu skończył 39 lat, urodził się w Gliwicach, mieszkał jako dziecko w dzielnicy Sośnica, niedaleko stadionu zabrzan. Mając dwa lata wyjechał do Niemiec, w wieku 10 lat zaczął treningi w FC Koeln.

"Nie wiem do końca, kto przyjedzie. Dla mnie chodzi o to, żeby był fajny mecz, żeby podziękować kibicom, wszystkim ludziom związanym z klubem. Warto się spotkać jeszcze raz. Pomysł jest taki, że w pierwszej połowie zagram w Górniku, a potem w FC Koeln. Na koniec więc i tak wygram..." – zaznaczył z uśmiechem.

"Będzie jak w pucharach europejskich. Poczujemy, jak to jest zagrać w czwartek, może nam to w przyszłości posmakuje" – dodał.

W 2017 roku strzelił Anglii jedynego gola w rozegranym w Dortmundzie pożegnalnym spotkaniu w barwach reprezentacji Niemiec. Przyznał, że z kadrą pożegnał się w wieku 31 lat, by skupić się na rodzinie i piłce klubowej.

"To zawsze są duże emocje, smutek, kiedy kocha się tę grę tak, jak ja. Zostanie mi jeszcze pożegnanie z kibicami Górnika w Zabrzu" – wspomniał.

Jak przekazał, przygotowania do czwartkowego meczu trwały około roku.

"To fajne uczucie, że bilety zostały wyprzedane w kilka godzin, a do Kolonii przyjedzie też 2200 kibiców Górnika. To dla mnie ważne. Były różne możliwości takiego wydarzenia, ale moim marzeniem był właśnie mecz obu bliskich mi drużyn. Nic lepszego nie mogło się wydarzyć" – wskazał 130-krotny reprezentant Niemiec.

Przypomniał, że jako dziecko w Kolonii zbierał na stadionie kubki po napojach, by zarobić.

"Byłem szczęśliwy, kiedy miałem pieniądze na dojazd do Kolonii, bo mieszkaliśmy obok. Codziennie na ulicy czy na boisku graliśmy w piłkę z dziećmi z różnych krajów. To nauczyło mnie charakteru, walki jeden na jeden. Dziś na ulicy grać nie można, czasy się zmieniły. Jestem szczęśliwy, że taki czas miałem. Może, gdyby trener Marcel Koller mnie nie wypatrzył na treningu czy meczu juniorów, nie zadzwonił z zaproszeniem do biura, nie zabrał na obóz, moja droga byłaby inna. Trzeba być gotowym, by wykorzystać swoją szansę. Ja byłem" – podkreślił strzelec 49 goli dla reprezentacji Niemiec.

Podolski nigdy nie ukrywał, że kibicuje Górnikowi i zapowiadał, że kiedyś w nim zagra. Spełnił tę obietnicę latem 2021. Miał grać rok, niedawno rozpoczął czwarty sezon i wciąż jest podstawowym zawodnikiem ekipy trenera Jana Urbana.

"Nie wiem, co będzie dalej. Na razie nam się tu podoba, jesteśmy zadowoleni, dzieci chodzą do szkoły, gram w Górniku. Wszędzie, gdzie byłem na świecie, zawsze czuliśmy się jak w domu – w Londynie, w Monachium, w Japonii, w Turcji. Śląsk i Kolonia to jednak coś innego. Na razie nadal radzę sobie na boisku dobrze. Nie widzę spadku formy, ale zobaczymy, co będzie w maju. Jeśli będę się czuł +zajechany+, to skończę" – tłumaczył były gracz m.in. Bayernu Monachium i Arsenalu Londyn.

Ma jednak świadomość, że zbliża się finisz jego kariery.

"Kiedyś ten moment przyjdzie. Może będzie zmiana z moim synem (Louisem) na stadionie Górnika? Ma 16 lat i musi sam szukać swojej drogi. Gra w juniorach Górnika, chodzi do szkoły. Niedługo skończę 40 lat. To radość, że mogę tak długo grać" – zauważył.

Jego zdaniem tajemnica futbolowej "długowieczności" tkwi w jakości, doświadczeniu i odpowiednim nastawieniu.

"Ja to kocham, zawsze chcę wygrać, nawet gierkę treningową. Kiedy się jest piłkarzem, zarabia się pieniądze, to trzeba robić to, co każe trener. Każdy odpowiada za siebie, wie, jak się przygotować do meczu, by dać z siebie sto procent na boisku. Młodzi czasem mnie pytają o różne rzeczy, ale nie za często. Może się wstydzą, trzymają dystans" – nadmienił.

Podolski zachował mieszkanie w Sośnicy, w którym kiedyś mieszkał.

"Kiedy wchodzę do klatki schodowej, czuję zapach z dzieciństwa. Tego się nie zapomina. Tu się za dużo nie zmieniło" – przyznał.

Wspominał, że kiedy przyjeżdżał do Polski jako dziecko, mama nie chciała mu kupić oryginalnej koszulki Górnika, bo była za droga. Podkreślił, że w każdej działalności, a m.in. w Niemczech prowadzi sieć lokali gastronomicznych – daje z siebie wszystko.

"Musisz mieć pasję, niezależnie od wykonywanego zawodu. Wtedy da się coś osiągnąć. Kiedy się coś robi na pół +gazu+, jest ciężko" – powiedział.

Lukas Podolski wziął udział w siedmiu ważnych turniejach, w 2014 roku triumfował w mistrzostwach świata.

"Od dwuletniego polskiego chłopca, który pojechał do Niemiec, mając niewiele więcej niż piłkę pod pachą, do mistrza świata – to więcej niż mogłem sobie wymarzyć" – powiedział po zwycięstwie w brazylijskim mundialu.

Kiedy podczas ME w 2008 strzelił oba gole dla Niemiec w wygranym meczu z biało-czerwonymi (2:0), nie okazał radości – podobnie jak robią to piłkarze strzelający gole swoim poprzednim klubom.

Na czwartkowym meczu mają się pojawić m.in. jego koledzy z mistrzowskiego zespołu Niemiec z 2014 roku wraz z ówczesnym selekcjonerem Joachimem Loewem i jego asystentem, a obecnie trenerem Barcelony Hansim Flickiem.

Podolski w barwach FC Koeln zadebiutował w Bundeslidze, rozegrał w tej drużynie 181 meczów, zdobył 86 goli. Zespół z Kolonii w minionym sezonie spadł z Bundesligi.

Wil jij jouw toestemming voor het tonen van reclames voor weddenschappen intrekken?
Ja, verander instellingen