Manchester City pokonał Tottenham, choć do przerwy przegrywał dwoma golami
W pierwszym kwadransie meczu na Etihad Stadium działo się naprawdę niewiele. Gra toczyła się głównie w środku boiska, a żadna z drużyn nie chciała jako pierwsza podjąć większego ryzyka. Najlepiej obrazuje to statystyka. W 15. minucie posiadanie piłki wynosiło mniej więcej 50:50, a w sytuacjach bramkowych było 1:0 dla Manchesteru City, na co składał się jeden zablokowany strzał.
Kibice ożywili się dopiero chwilę później, kiedy przed szansą na zdobycie gola stanął Harry Kane. Napastnik otrzymał precyzyjne podanie w pole karne, ale jego strzał trafił jedynie w boczną siatkę.
Po 20. minucie podopieczni Pepa Guardioli zyskali wyraźną przewagę, ale nie przyniosła ona efektu w postaci bramki. Co więcej, zawodnicy Tottenhamu czekali na swojej połowie, by w odpowiednim momencie przejąć piłkę i wyprowadzić groźny kontratak. Mimo dobrze zorganizowanej defensywy gospodarzy udało im się to kilkukrotnie. Aktywni byli szczególnie Heung-Min Son, który popisywał się dynamicznymi rajdami oraz Ivan Perisic, nieustannie szukający okazji, by dośrodkować piłkę na głowę Kane'a.
W kolejnej fazie meczu gra nieco się zaostrzyła. Sędzia Simon Hooper pokazał kilka żółtych kartek, by nieco utemperować temperament piłkarzy. Fani w końcu doświadczyli także większych emocji. Swoje szanse przed przerwą mieli m.in. Rodri, Jack Grealish, Emerson Royal, Son czy Rico Lewis. Przy strzałach brakowało jednak precyzji, a na wysokości zadania kilka razy stanął Hugo Lloris.
Kiedy wydawało się, że pierwsza część spotkania zakończy się bezbramkowym remisem, koszmarny błąd popełnił Ederson. Bramkarz The Citizens w niegroźnej sytuacji podał piłkę do Rodriego, ale zrobił to tak nieudolnie, że ta trafiła pod nogi Dejana Kulusevskiego. Szwed nie zastanawiał się, tylko natychmiast oddał uderzenie i umieścił piłkę w siatce.
Ten gol tak zdezorientował gości, że chwilę później przegrywali już 0:2. Tym razem golkiper zdołał obronić mocny strzał Kane'a z ostrego kąta, ale przy dobitce głową Royala był już bez szans.
Przerwa lepiej podziałała na zawodników ekipy gospodarzy, gdyż chwilę po wznowieniu gry w drugiej części spotkania zdobyli kontaktową bramkę. Prawą stroną przedarł się Riyad Mahrez, a akcję strzałem głową wykończył Julian Alvarez. Minęły dosłownie dwie minuty, a był już remis. Tym razem dośrodkowanie wykorzystał niezawodny Erling Haaland. Niesamowita odpowiedź Manchesteru City.
W 60. minucie sytuacja znów mogła się odwrócić, ale piłkę po strzale Perisica niemal z linii bramkowej wybił Lewis. Po drodze futbolówka odbiła się jeszcze od słupka.
Minęła dosłownie chwila, a akcja przeniosła się na drugą stronę boiska. Mahrez otrzymał podanie blisko pola karnego. Zdecydował się na rajd w swoim stylu, następnie oddał mocny strzał przy bliższym słupku, a piłka zatrzepotała w siatce. Na trybunach szał radości, City obejmuje prowadzenie. Ten gol mocno jednak obciąża konto Hugo Llorisa. Francuz powinien zdecydowanie lepiej zachować się w tej sytuacji.
Dalej The Citizens całkowicie kontrolowali przebieg spotkania. W końcówce po błędzie obrońcy Mahrez podwyższył prowadzenie, tym razem popisując się efektowną podcinką. Zawodnicy Guardioli zainkasowali trzy punkty, dzięki którym w tabeli Premier League zbliżyli się na pięć oczek do prowadzącego Arsenalu.