Manchester City rozbił Chelsea, Aston Villa sensacyjnie poza burtą Pucharu Anglii
Największym hitem tego etapu rozgrywek zdecydowanie było starcie Manchesteru City i Chelsea. Co prawda The Blues są ostatnio w bardzo kiepskiej formie, ale mało kto mógł się spodziewać, że na Etihad Stadium spotka ich aż takie lanie.
Podopieczni Pepa Guardioli temat postanowili zamknąć już przed przerwą, mimo że Hiszpan zdecydował się na wiele zmian w swoim zespole i tylko na ławce pozostawił m.in. Edersona, Erlinga Haalanda i Kevina de Bruyne.
Wyjstawiona jedenastka w pełni wystarczyła jednak na zupełnie bezradną drużynę Chelsea. Strzelanie w wyjątkowym stylu zaczął Riyad Mahrez, który przymierzył z rzutu wolnego i przy delikatnej pomocy rykoszetu trafił prosto w okienku, poza zasięgiem Kepy Arrizabalagi. Poza zasięgiem hiszpańskiego bramkarza był także rzut karny wykonywany kilka minut poźniej przed Juliana Alvareza, po tym jak ręką we własnej szesnatce zagrał Kai Havertz.
Londyńczyków w pierwszej połowie dobił jeszcze Phil Foden. Chelsea nie wyglądała na zespół, który jest w stanie trafić dzisiaj do siatki chociaż raz, a co dopiero zdobyć trzy bramki, by myśleć o rewanżowym starciu na Stamford Bridge.
Po przerwie Graham Potter zdecydował się na dwie zmiany, dając szansę debiutu Davidowi Datro Fofanie, ale nie wpłynęło to na losy meczu. Obywatele nieco zwolnili i nie dążyli do kolejnych bramek, a mimo to w końcówce dostali jeszcze jedną jedenastkę, którą pewnym strzałem pod poprzeczkę wykorzystał Mahrez. Podopieczni Guardioli mogą już czekać na swojego rywala w czwartej rundzie, którego wyłoni jutrzejszy mecz Oxfordu z Arsenalem.
Sensacja na Villa Park
Nieprawdopdobne sceny działy się za to w Birmingham, gdzie Aston Villa grała z czwartoligowym Stevenage. Zespół, w którego barwach zagrali dzisiaj od pierwszej minuty Jan Bednarek i Matty Cash, w pełni kontrolował spotkanie, ale zdołał zdobyć tylko jedną bramkę. Do siatki po ładnej kilkupodaniowej akcji trafił Morgan Sanson.
Tak mała przewaga bramkowa odbiła się jednak na nich bardzo bolesną czkawką w ostatnich minutach meczu. Fatalny błąd na granicy pola karnego popełnił Leander Dendoncker, który zgubił piłkę i ratował się faulem na wychodzącym na czystą pozycję zawodniku gości. Sędzia długo zastanawiał się nad swoją decyzją i konsultował ją z VAR-em, ale ostatecznie pokazał Belgowi czerwoną kartkę i wskazał na rzut karny.
Jedenastkę wykorzystał Jamie Reid, co dawało gościom sensacyjną szansę na rewnaż na swoim terenie. Do takiego jednak nie dojdzie, bo sensacyjnie Stevenage potrafiło w końcówce drugi raz umieścić piłkę w siatce, przez co bezpośrednio awansowała do czwartej rundy kosztem zespołu z Premier League!
Warto zaznaczyć, że w końcowych wydarzeniach nie brał udziału Cash, który w 72. minucie opuścił boisko, po tym jak zgłosił kontuzję. Nie wiadomo jednak, jak groźny jest to uraz.