Manchester City wygrywa z Bournemouth i dotrzymuje kroku Arsenalowi
City, które odniosło zwycięstwo dzięki bramkom Juliana Alvareza, Erlinga Haalanda, Phila Fodena i samobójczemu trafieniu Chrisa Mephama, ma obecnie 55 punktów. Arsenal prowadzi z zapasem dwóch "oczek", a dodatkowo ma jeszcze jeden mecz zaległy.
Podopieczni Mikela Artety kilka godzin wcześniej wygrali z Leicester City 1:0, dzięki czemu przez chwilę mieli przewagę pięciu punktów. Spotkanie rozgrywane na King Power Stadium nie było szczególnie atrakcyjne dla widzów, jedyny gol padł w 46. minucie spotkania, a jego autorem był Gabriel Martinelli.
Zupełnie inaczej było natomiast na obiekcie w Bournemouth. Goście rozpoczęli to spotkanie z przytupem, dominując w posiadaniu piłki i wykonując serię składnych akcji. Prowadzenie objęli już w 15. minucie, kiedy to Alvarez dobił strzał Haalanda, po którym piłka odbiła się od poprzeczki.
Następnie, tuż przed upływem pół godziny gry, Norweg zdobył swoją 27. ligową bramkę w tym sezonie, dzięki czemu pobił rekord Sergio Aguero (2014/15), stając się najlepszym strzelcem City w jednej kampanii Premier League.
Co więcej, napastnik zanotował tym samym więcej trafień, niż jakikolwiek inny zawodnik The Citizens w jednym sezonie od czasu 33 bramek Francisa Lee (1971/72).
Biorąc pod uwagę, że do rozegrania pozostało jeszcze 13 spotkań ligowych, Haaland może wziąć na celownik klubowy rekord wszech czasów - 38 goli w sezonie ligowym, ustanowiony przez Tommy'ego Johnsona w latach 1928/29.
"Jego wpływ był niesamowity" - powiedział menedżer City, Pep Guardiola. "Uwielbiamy go i zdobywa wiele bramek. Dzisiaj ... poznaliśmy go jeszcze bardziej. On jest niesamowitym zagrożeniem dla naszych przeciwników, więc jesteśmy bardzo zadowoleni".
W końcu wygrana
Foden podwyższył prowadzenie Manchesteru tuż przed przerwą, kiedy przejął niecelne podanie Philipa Billinga. Następnie Anglik przemknął obok Jacka Stephensa i mocnym uderzeniem pokonał Neto.
Chwilę po rozpoczęciu drugiej odsłony spotkania samobójczego gola strzelił Mepham. Straty zmniejszył Jefferson Lerma uderzeniem z woleja w 83. meczu.
"Jeśli popełnisz mały błąd, oni cię ukarzą" - powiedział po spotkaniu szkoleniowiec Bournemouth Gary O'Neil.
"Myślałem, że zyskaliśmy przewagę, staraliśmy się być agresywni, stworzyliśmy kilka okazji, ale trafiliśmy na doskonałą drużynę i w takich momentach potrzebujesz, by wszystko poszło zgodnie z planem".
"Daliśmy radę, ale nie byliśmy wystarczająco dobrzy tego dnia" - podsumował 39-letni trener.
Bournemouth, które przegrało wszystkie 12 spotkań w Premier League z City, było idealnym przeciwnikiem dla mistrzów Anglii, aby dać im impuls po remisach z Nottingham Forest w Premier League i RB Lipsk w Lidze Mistrzów.
Gracze "Wisienek" nie potrafili znaleźć sposobu na pomocników rywali, Ilkaya Gundogana i Fodena, którzy wrócili do gry po tym, jak mecz z niemiecką drużyną rozpoczęli na ławce rezerwowych.
Linię obrony Bournemouth w szczególności dręczył Foden, który był zaangażowany w pierwsze dwa trafienia City, zanim sam wpisał się na listę strzelców.
Goście odpuścili nieco w drugiej połowie, gdy Guardiola zdecydował się dać odpocząć kilku graczom, a Bournemouth przeszło na ustawienie z piątką obrońców, próbując ograniczyć straty.