Marsylia gromi Tuluzę 6:1 i wskakuje na podium
W czwartkowy wieczór na wypełnionym Stade Vélodrome kibice i piłkarze wspólnie uczcili pamięć legendarnego Pelégo, którego śmierć potwierdzono niedługo przed meczem. Pewnie król brazylijskiej piłki doceniłby jakość akcji prowadzącej do otwierającego gola w 13. minucie. Dzięki świetnej grze Claussa z Gigotem 28-letni pomocnik Valentin RongierValentin Rongier zaliczył swojego pierwszego gola w sezonie.
Marsylia błyskawicznie weszła w swój rytm i mogła niebawem dołożyć drugiego gola, gdyby nie blok Anthony’ego Rouaulta. Choć mecz nie toczył się wcale do jednej bramki, Fioletowi mogli wyrównać, gdy niecelnie główkował Farès Chaïbi. Niestety, Rasmus Nicolaisen niefortunnym zagraniem głową pokonał swojego bramkarza i dał Marsylii komfortową przewagę dwóch bramek do przerwy.
Jeśli po wyjściu z szatni zawodnicy Tuluzy mieli jeszcze nadzieje na powrót w tym meczu, to pozbawił ich Sead Kolašinac, strzelając trzeciego gola 6 minut po wznowieniu gry. Niewiele ponad 10 minut później Dimitri Payet postanowił dołączyć do strzelców i wbił piłkę w okienko. Były zawodnik West Hamu założył następnie czapkę Mikołaja, bo faktycznie było co świętować.
W radosnej atmosferze brakło nieco czujności defensywnej. Kilka minut po bramce na 4:0 Clauss faulował w polu karnym, a Branco Van den Boomen dał honorowego gola Tuluzie. O gonieniu wyniku nie było tu mowy, co zresztą bardzo chcieli podkreślić gospodarze.
Udało im się – również z karnego – w 80. minucie, a egzekutorem był Ünder. Strzelaninę zakończył Nuno Tavares dwie minuty później, zapewniając najwyższą wygraną Olympique Marsylia w tym sezonie. W Tuluzie nastroje są podwójnie złe, ponieważ nie tylko doszło do czwartej porażki z rzędu, ale też jej skala kładzie się cieniem na postawie 13. zespołu w tabeli Ligue 1.