Marsylia zdominowała Montpellier i umacnia się w czołówce
Po rozjechaniu Tuluzy u siebie i serii czterech meczów bez porażki Olympique Marsylia wydawała się silnym faworytem do wygranej w wyjazdowym meczu z Montpellier Herault. Nawet jeśli Montpellier nie przegrało w lidze w listopadzie i grudniu, to drużyny dzieliło dobrych 10 miejsc w tabeli, a oksytańczycy tracili dwukrotnie więcej bramek niż Marsylia.
Przyjezdnym z wybrzeża tym bardziej zależało na wygranej, że wcześniej Lille tylko zremisowało z Reims, a więc straciło dystans do Olimpijczyków. Wcześniej Lens ograło PSG w szlagierze ligi, zatem było komu uciekać i było kogo gonić w tabeli.
Różnice jakościowe między obiema drużynami widać było od pierwszych minut, jednak nawet ofensywne nastawienie przyjezdnych niewiele dało – do przerwy mecz był bezbramkowy. Z kolei po powrocie na boisko marsylczycy strzelali od pierwszych sekund i właśnie po jednym ze strzałów Jonas Omlin odbił piłkę w kierunku Nuno Tavaresa. Ten nie oddał co prawda strzału przed doskoczeniem obrońców, ale i z trzema defensorami zasłaniającymi bramkę huknął idealnie, dając prowadzenie Marsylii.
Po godzinie gry kolejny atak zaowocował rzutem rożnym. Do świetnie wkręconej w pole karne piłki biegł co prawda Chancel Mbemba, zresztą i on świętował strzelenie gola na 2:0. Ale w wykończeniu okazał się mniej skuteczny niż obrońca Montpellier Maxime Estève. Niefortunna próba wybicia na out okazała się strzałem nie do obrony w wykonaniu defensora.
Alexis Sánchez mógł jeszcze w końcówce podwyższyć wynik na 3:0, ale bramkarz Montpellier uwijał się jak w ukropie. Mając mecz pod kontrolą, niespodziewanie przyjezdni stracili kontrolę nad pojedynkiem w końcówce.
Najpierw Nuno Tavares za brutalny faul wyleciał z boiska z czerwoną kartką (i pewnie czeka go dodatkowo zawieszenie), a następnie López faulował w polu karnym. Sędzia odgwizdał jedenastkę, którą pewnie wykorzystał Téji Savanier. Wynik 1:2 dawałby szansę na powrót La Paillade do tego meczu, tyle że był już doliczony czas gry i nie było kiedy urwać Marsylii choćby punktu.