Mateusz Polaczyk po odpadnięciu w półfinale: "slalom to gra błędów; finał był w zasięgu"
Do finału awansowało najlepszych 12 zawodników z 20-osobowej stawki półfinalistów.
Polaczyk trzy razy dotknął tyczki, za co otrzymał sześć sekund karnych, kończąc próbę w czasie 98,49 s.
"Slalom to gra błędów. Idealnych przejazdów nie ma. Dotknięcie pierwszej bramki jeszcze niczego nie przesądzało. Mało dziś było w półfinale czystych przejazdów. Kary po 50 punktów notowali najlepsi w tym sporcie. Niektórych wyniosło i ja się na to niestety załapałem" - powiedział Polak.
Podkreślił, że punkty karne nie wynikały z podejmowania ryzyka, ale z błędów.
"Finał był w zasięgu. Jeżeli bym dobrze przepłynął pierwszych siedem-osiem bramek, to bym może leciał do samego końca. Linia mety jest jednak na mecie, a nie przed. Będę jeszcze walczył w crossie. Jutro próba czasowa, a potem jazda czwórkami - będzie to widowiskowe i bardzo brutalne" - wskazał.
Polaczyk stwierdził, że fizycznie jest dobrze przygotowany do crossa.
"To zupełnie coś innego niż slalom. Nie ma dużej specjalizacji, bo to startuje na igrzyskach" - powiedział polski kajakarz górski.