Max Verstappen królem Las Vegas. Leclerc wywalczył drugą pozycję na ostatnim okrążeniu
Dzisiejszy triumf był 53. w karierze trzykrotnego mistrza świata, a szóstym z rzędu, i przyszedł po pięciosekundowej karze na początku wyścigu za wypchnięcie Charlesa Leclerca z toru na starcie, a następnie kolizji z George'em Russellem.
Było to również 20. zwycięstwo Red Bulla w 21 wyścigach, kolejny rekord w jednym sezonie, i zakończyło passę trzech zwycięstw w USA w 2023 roku dla ich 26-letniego holenderskiego kierowcy, który dominował również w Miami i Austin.
"To było trudne" – powiedział Verstappen, którego strój wyścigowy jeszcze bardziej ożywił szum w Sin City, składając hołd charakterystycznemu kombinezonowi nieżyjącego już "króla rock and rolla", Elvisa Presleya.
"Próbowałem go wyprzedzić na starcie, myślę, że obaj hamowaliśmy dość późno, a potem po prostu zabrakło mi przyczepności i wylądowaliśmy trochę szeroko, więc dali mi za to karę".
"Przez to byliśmy trochę z tyłu, musiałem wyprzedzić kilka samochodów... To była zdecydowanie dobra zabawa" – dodał Holender.
Leclerc, który startował z pole position, odmówił Red Bullowi siódmego w tym sezonie finiszu we dwójkę, wyprzedzając Meksykanina Sergio Pereza na ostatnim okrążeniu i odzyskując drugie miejsce w wyścigu pełnym incydentów, którego nie ukończył Lando Norris.