Mbappé strzelił rekordowego gola, to sygnał dla Bayernu
Czasami skład PSG, ułożony z talentów światowej klasy, może przeciąć obronę przeciwnika jak masło. W innych przypadkach wyglądają na zdezorientowanych i tracą inicjatywę w ciągu chwili, a sobotnia wizyta zwycięzców Pucharu Francji z Nantes dostarczyła okazji do obu tych sytuacji.
Przez pierwsze 30 minut dominowali paryżanie, którzy wyszli na prowadzenie po dwóch golach w niewiele ponad kwadrans, kiedy to Lionel Messi pokonał Nicolasa Palloisa po odbiciu piłki, a następnie Jaouen Hadjam wpakował piłkę do własnej siatki pod presją Nordiego Mukiele. A więc pogrom? Mogło tak wyglądać, ale obraz szybko się zmienił.
Przed rozpoczęciem meczu Les Canaris nie zdobyli na wyjeździe bramki w pierwszej połowie w żadnym z ostatnich 13 spotkań, a do przerwy mieli już dwie. W 31. minucie Ludovic Blas, wbrew przebiegowi gry, złapał kontakt z PSG, wykorzystując fatalne ustawienie Gianluigiego Donnarummy i strzelając do bramki z ostrego kąta. A w ciągu kilku minut wynik był już wyrównany, poprawił Ganago. To była połowa, w której PSG wyglądało jak Dr Jekyll i Mr Hyde – pytanie brzmiało, kto wyjdzie z tunelu na drugą połowę?
Ostatecznie udało im się odzyskać formę z początkowej fazy i odzyskać prowadzenie. Tym razem strzelcem gola był Danilo Pereira, który dośrodkował z rzutu wolnego od Kyliana Mbappé i uderzył głową obok Albana Lafonta. Wyglądało na to, że Mbappé – który miał już 200 bramek w karierze dla PSG – będzie miał okazję pobić rekord Edinsona Cavaniego, gdy przyznano mu rzut karny po tym, jak Hadjam potknął się o Mukiele. Jednak po interwencji VAR-u rzut karny został zamieniony na rzut wolny, ponieważ faul miał miejsce tuż za polem karnym.
Mbappé był oczywiście zdeterminowany, by zapisać się w historii i po kilku próbach, które nie weszły w bramkę (szczególnie efektowny był odchodzący strzał z dystansu w 73. minucie), w końcu uderzył w doliczonym czasie gry, wbijając futbolówkę z po szybkim obrocie.
Ponieważ przewaga w Ligue 1 ponownie jest duża, paryżanie pewnie myślami są już przy rewanżu z Bayernem Monachium. Przegrywają 0:1 z Bawarczykami i niezależnie od tego, czy zdobędą kolejny tytuł w kraju, to właśnie w rozgrywkach europejskich zostaną ostatecznie ocenieni.