Minister Bortniczuk chce igrzysk w 2036 roku. Czy to realne?
W opublikowanej dziś rozmowie z TVP Sport minister sportu Kamil Bortniczuk przyznał, że Polska może ubiegać się o organizację Igrzysk Olimpijskich 2036. Oficjalnej kandydatury na razie nie ma, ponieważ procedura nie jest jeszcze rozpoczęta.
"Czy chcemy igrzysk olimpijskich w Polsce? Tak! Jesteśmy na takiej ścieżce rozwoju jako kraj od trzydziestu lat, że za około piętnaście lat możemy myśleć o organizacji takiej imprezy. W 2036 igrzyska w Polsce powinny być jak najbardziej realne. Powinniśmy się wyzbyć kompleksów w tym zakresie" – uznał Bortniczuk w rozmowie z TVP Sport.
"Na dziś jesteśmy na poziomie rozwoju gospodarczego Hiszpanii z czasów igrzysk w 1992 roku, o ile nie wyżej. Za czternaście lat, jeśli utrzymamy stan rozwoju PKB, będziemy znacznie bardziej rozwinięci niż Barcelona we wspomnianym 1992 roku. Przyjemnym obowiązkiem w kolejnych latach będzie wzięcie na siebie organizacji igrzysk olimpijskich" – kontynuował minister.
Do wzięcia na siebie obowiązku droga jednak daleka, nawet bardzo. Wspomniana już Barcelona jest świetnym przykładem. Igrzyska z 1992 roku były jedynymi dotąd organizowanymi przez Hiszpanię, choć jej stolica – Madryt – walczyła o organizację kolejnej edycji aż trzykrotnie. Po 12 latach porażek Madryt oficjalnie odpuścił edycję 2036. Nie wystarczy więc zdolność organizacyjna, kryteriów jest znacznie więcej.
Kto mógłby być konkurentem Polski w walce o igrzyska?
Ewentualnej kandydaturze Polski sprzyja fakt, że dwie poprzedzające edycje igrzysk olimpijskich odbędą się na innych kontynentach. W 2028 gospodarzem będzie Los Angeles, a w 2032 australijskie Brisbane.
Europejska kandydatura ma więc swoje szanse, choć dłużej na swoją kolej będą w 2036 roku czekać Afryka, Ameryka Południowa i Azja. O organizacji IO 2036 mówi się zwłaszcza w Egipcie, gdzie powstaje nowa administracyjna stolica, a wraz z nią ogromny kompleks olimpijski, już na ukończeniu. O organizację może również zabiegać Maroko, które od lat walczy o przekonanie do siebie MKOl i FIFA (w przypadku piłkarskich mistrzostw świata).
W Azji konkurencja jest znacznie większa. Seul rusza z przebudową kompleksu olimpijskiego z 1988 roku i już potwierdził zainteresowanie, podobnie jak Indonezja ze swoją nowo budowaną stolicą, Nusantarą. Niemal na pewno do wyścigu staną również Chiny i Katar, a kandydatury w każdym z tych przypadków z pewnością będą bardzo mocne. Indie już w zeszłym roku ogłosiły zainteresowanie turniejem w Ahmadabadzie.
Konkurencja poza Europą już jest więc ogromna, a przecież na Starym Kontynencie chętni również są. Stambuł walczy o globalne turnieje od lat i podtrzymuje zainteresowanie, we Włoszech zarysowuje się kandydatura Florencji i Bolonii. Co prawda odpadły już niemal na pewno wspominane wcześniej Odessa i któraś z metropolii Rosji, ale to nie oznacza przecież sukcesu Polski.
Ile trzeba wydać na igrzyska olimpijskie?
Nawet zakładając pomyślną geopolitykę procedury wyboru, koszt organizacji igrzysk olimpijskich jest monstrualny. Niewiele wydała się tu zmienić reforma MKOl z 2019, która dopuszcza spore ustępstwa w turniejowej infrastrukturze. Wciąż konieczny jest główny stadion z pojemnością ok. 50-60 tys. widzów (a optymalnie wyższą) oraz długa lista aren pobocznych. Co prawda dziś – w odróżnieniu od poprzednich edycji – koszty budowy aren są już niższe niż koszty organizacji samych igrzysk, ale wciąż pozostają ogromne.
Co prawda Polska w skali Europy tylko Turcji ustępuje pod kątem liczby nowych stadionów oraz hal, ale i to niewiele zmienia pod kątem imprezy w 2036 roku. Nasze areny sportowe w 2036 roku będą już wymagać modernizacji. Obecnie żywotność obiektów sportowych drastycznie spada z uwagi na postęp technologiczny, więc po 15-20 latach od otwarcia potrzeba kosztownych zmian.
W przypadku najbliższych gospodarzy mówimy o wydatkach w granicach 40 mld złotych (Paryż 2024), 32,5 mld złotych (Los Angeles 2028) oraz 15 mld złotych (Brisbane 2032). Co jednak istotne – w każdym przypadku im bliżej do imprezy, tym bardziej pęcznieją koszty.Przykład? W kosztach przedstawionych w tym akapicie kalkulowano nowy stadion główny w Brisbane na ok. miliard dolarów australijskich. Tymczasem ostatnie tygodnie przyniosły aktualizację budżetu do 2,5 miliarda. W efekcie władze analizują, czy nie zrezygnować z inwestycji.
Dodatkowo, każda z tych kwot będzie się zmieniać w związku z obecną sytuacją i gwałtownym wzrostem inflacji. Jednocześnie mówimy o krajach znacznie lepiej rozwiniętych gospodarczo i infrastrukturalnie od Polski.